Wspinaczka to nie tylko sport, ale sposób bycia.

 

Magdalena Jeż – pasjonatka życia, aktywna kobieta i podróżniczka, która porzuciła Londyn aby przez 8 miesięcy samotnie podróżować po Azji. Dziś opowie nam o swojej drugiej pasji jaką jest wspinaczka.

Jak to się stało, że zainteresowałaś sie wspinaczką?

Moje pierwsze mieszkanie w Londynie wynajęłam na północy, w okolicy Green Lanes. W sąsiedztwie osiedla, na którym mieszkałam, znajduje się The Castle Climbing Centre – największe centrum wspinaczkowe w Wielkiej Brytanii. Nazwa centrum wzięła się stąd, że mieści się ono w budynku dawnej przepompowni, która dzięki wieżom wygląda właśnie jak zamek. Zaczęłam pracować w lokalnym barze, do którego wieczorem, po zamknięciu centrum, przychodzili jego stali bywalcy. Wiedząc, że lubię sport i nowe wyzwania, zaczęli namawiać mnie do spróbowania swoich sił we wspinaczkę. Idealna okazja nadeszła bardzo szybko – w lipcu każdego roku The Castle organizuje dzień otwarty, w czasie którego każdy może przyjść i w festiwalowej atmosferze wypróbować się na ścianę. Już podczas pierwszej wizyty stwierdziłam, ze to sport dla mnie – jest w nim dużo zabawy, ale i wyzwań – i tak zaczęły się moje regularne treningi wspinaczkowe.

Czy jest to trudny i wymagający sport?

 Istnieje wiele rodzajów wspinaczki, a każdy z nich uprawiać można na szerokiej skali trudności – od zupełnie prostych po takie, z którymi męczą się nawet największe talenty. W wspinaczce wyróżniamy m.in. bouldering (z ang. boulder – głaz)  – czyli wspinaczkę po zazwyczaj wolnostojących, kilkumetrowych blokach skalnych wykonywaną bez asekuracji liniowej. Wspinaczkę sportową – czyli wspinaczkę po dobrze ubezpieczonych stalymi punktami drogach, którą podobnie jak bouldering, uprawiać możemy zarówno na sztucznych jak i naturalnych skałach. Jest też wspinaczka tradowa – na własnej asekuracji, odbywająca się na drogach nieubezpieczonych stałymi punktami, lub ubezpieczonych w sposób niewystarczający. Ten typ wspinania niewątpliwe jest niebezpieczny. Ale nie jak free solo climbing, czyli wspinanie bez użycia liny, uprzęży czy innego sprzętu ubezpieczającego. Mamy też deep water soloing, czyli wspinaczka nad głęboką wodą, która w jej trakcie pozwala na bezpieczne lądowanie. A więc do wyboru, do koloru 🙂

Czy jest to kosztowny sport?

To zależy od rodzaju wspinaczki, który zdecydujemy się uprawiać, ponieważ każdy z nich wymaga odrobinę innego sprzętu. Generalnie, jak każde hobby, wspinaczka może się okazać studnią bez dna  😉 Jednym z poważniejszych wydatków są buty do wspinaczki. Porządne modele kosztują kilkaset złotych, trzeba je dość często wymieniać – przy 3-4 treningach tygodniowo lub częstych wyjazdach w teren, co kilka miesięcy. Najtańszy będzie zapewne bouldering. Oprócz butów, potrzebujemy jedynie kredy i woreczka na nią, a jeśli zdecydujemy się na bouldering w terenie, crashpad – czyli przypominający materac przyrząd, który pozwala na bezpieczne lądowanie po odpadnięciu od skały z niewielkiej wysokości. Przy wspinaczce sportowej musimy się zaopatrzyć w uprząż, linę, urządzenie asekuracyjne, kask, ekspresy – to spore wydatki, ale jeśli wspinamy się z przyjaciółmi, nie musimy kupować tego wszystkiego od razu.

Które miejsca wspinaczkowe w Londynie są Twoimi ulubionymi?

W Londynie istnieje wiele centrum wspinaczkowych i wciąż powstają nowe. Naprawdę jest z czym wybierać! Moim ulubionym bez wątpienia jest położone na północy The Castle, bo to tam chodziłam na regularne treningi. Centrum to posiada wszystko, co trzeba. Przestrzenie boulderowe. Ściany do wspinaczki „na wędkę”. Ściany do wspinaczki sportowej. Urządzenia do autosekuracji. I kawiarnię z najlepszym brownie na świecie! 🙂 Najważniejszy w The Castle jest jednak klimat: miła atmosfera, przyjaźni ludzie i wdrażanie ekologicznych idei. We wschodnim Londynie polecam Mile End Climbing Wall, na zachodnim – Westway Climbing, a w centrum – położony przy Southwark Park centrum the Arch.

Dla kogo jest to sport?

Dla każdego 🙂 W  Fontainebleau widziałam pana lekko z 60 na karku, siwego i nieco przygarbionego, który chodził od skałki do skałki ze swoim crashpadem i dawał radę ukończyć problem. Oczywiście były to bardzo proste problemy, ale mimo to wszyscy, nawet najwytrawniejsi wspinaczce, patrzyli na niego z ogromnym szacunkiem. Nie ma też dolnej granicy wieku. Małe dzieci mają tę cudowną przewagę nad dorosłymi, że z reguły nie boją się spadać. Nieraz takie kilkuletnie szkraby są zwinniejsze od dorosłych! Wspinaczka doskonale pomaga kształtować mięśnie całego ciała, w szczególności mocne nogi, przedramiona i mięśnie grzbietu.

Czy jest to sport zespołowy?

Wspinaczka może nie jest sportem zespołowym, ale sportem niezwykle towarzyskim. Zawsze wspinamy się w grupie, na wyjazdy również jeździmy większą grupą. Ludzie wspierają się i nawzajem dopingują. Na tej samej ścianie mogą równocześnie trenować gwiazdy tego sportu i początkujący. Nie ma wielkiego problemu w tym, że twój poziom różni się od poziomu znajomego, bo na jednej ścianie zawsze są wytyczane problemy o różnych trudnościach. Środowisko wspinaczy z reguły jest bardzo otwarte i nastawione przyjaźnie, również do nowicjuszy. Centra wspinaczkowe urządzają wiele imprez jak np. konkursy dla amatorów, pokazy sprzętu, pokazy filmów. Bardzo łatwo znaleźć przyjaciół i wsiąknąć w wspinaczkową kulturę na dobre.

Czy wspinasz się też w naturze, górki ip. Czym to się różni od wspinania na hali?

Oczywiście. Wspinanie się na ścianach naturalnych a sztucznych to dwa różne światy. Mekką europejskiego boulderingu jest położone ok. 50 km od Paryża francuskie Fontainebleau. Ludzie przyjeżdżali tam na wspinaczkę już w XIX wieku! Miejscem szczególnie upodobanym przeze mnie i przez moich przyjaciół jest hiszpańskie Albarracin. W malowniczym otoczeniu przyrody, wśród pięknych lasów piniowych można spróbować swoich sił na potężnych czerwonych piaskowcach. Również i w Anglii nie brakuje miejsc do wspinaczki, np. w Peak District National Park. Wspinaczka w naturze a na sztucznej ścianie to dwa inne światy. Przede wszystkim na sztucznej ścianie układ i kształt chwytów jest starannie rozplanowywany przez routesetterów. Wspinając się na skałach naturalnych, niesamowitą frajdę sprawia mi odkrywanie centymetr po centymetrze, gdzie i jak najlepiej chwycić daną krawędź skały. Może się okazać, że jakiś ruch kompletnie nam nie pasuje – a przesuniemy dłoń o cal w inną stronę, i już z innym układem ciała, jesteśmy w stanie bezproblemowo go wykonać. Wspinanie w naturze szybiej niszczy dłonie 🙂 Skóra ściera się od szorstkich powierzchni niezwykle szybko i już po dwóch-trzech dniach wspinania trzeba sobie robić wolny dzień. Nie da się ukryć: jeśli chcemy uprawiać wspinaczkę można zapomnieć o długich paznokciach i ładnym maniciure. Dłonie też po czasie nie wyglądają zbyt pięknie. Ale myślę, że warto 🙂

Jakie masz rady dla początkujących?

 Na początek nie warto inwestować we własny sprzęt. Praktycznie przy każdym centrum w Londynie znajduje się wypożyczalnia. Na początku warto skorzystać z ich usług, szczególnie, gdy mają różne rodzaje butów – i zobaczyć, jakie najlepiej nam leżą, bo różnice mogą być spore. Wyjście na ściankę lepiej potraktować jak zabawę, a nie wyzwanie. Spróbować zrobić kilka najprostszych problemów, jeśli się uda – przejść do trudniejszych, jeśli nie, podejść do nich jeszcze raz. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż problem ukończony po wielu próbach! Wiele hal wspinaczkowych organizuje kursy dla początkujących, także dla tych, którzy na ściankę przychodzą po raz pierwszy. Warto się na taki jednodniowy kurs zapisać – nie tylko poznamy inne początkujące osoby i dokładnie poznamy zasady oznaczeń dróg, ale przede wszystkim również podstawowe zasady bezpieczeństwa.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. Magdalena Jeż

Share this...