Na Koniec Świata – Nowa Zelandia!
Gdy my, Europejczycy, patrzymy na mapę świata, Nowa Zelandia wydaje się być niewielkimi wysepkami dolepionymi do brzegu Australii, gdzieś na samym końcu świata. W rzeczywistości, te „niewielkie wysepki” ciągną się przez tysiące kilometrów, a lot z australijskiego Melbourne do największego miasta południowej wyspy Nowej Zelandii, Christchurch, trwa aż trzy godziny – czyli dłużej niż większość europejskich lotów. I tylko ten Koniec Świata jakby się zgadza!
Kraj ogromnych przestrzeni. Pełen łańcuchów górskich, wulkanów, gorących źródeł i ciągnących się po horyzont zielonych pastwisk. Kraj w którym jest więcej owiec niż ludzi i w którym nakręcono Władcę Pierścieni. Aotearoa – bo tak nazywa się Nowa Zelandia w języku Maorysów, jej rdzennych mieszkańców – rozpala wyobraźnię wielu podróżników.
Najlepszym sposobem na podróżowanie po Nowej Zelandii, praktykowanym przez setki Europejczyków i Australijczyków, jest wynajęcie campervana. Równie popularne jest kupno auta tuż po przylocie i sprzedanie go u końca podróży. Ta trwać może miesiąc, trzy miesiące, pół roku – ostatecznie, jak zgodnie twierdzi większość przyjezdnych, można spędzić w Nowej Zelandii i rok, a i tak nie pozna się jej dokładnie. Polacy nie potrzebują wiz i mogą przebywać na terytorium Nowej Zelandii do trzech miesięcy.
Wielu turystów rozpoczyna swoją nowozelandzką przygodę w Christchurch. Licząca blisko 400 000 mieszkańców miejscowość jest największą na wyspie Południowej. Centrum Christchurch zostało w bardzo dużym stopniu zniszczone przez trzęsienia ziemi z 2010 i 2011 roku. Zawaliło się wiele budynków historycznych oraz biurowców. Zginęło 185 osób. Do dziś niestety, centrum to jeden wielki plac budowy. Na szczęście nie jest do końca przygnębiająco. Centrum słynie z fantastycznego graffiti i murali. Wnoszą dużo koloru i pozytywnej energii, a niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki!
Największą atrakcją innego miasta, Dunedin, jest Baldwin Street – znana jako najbardziej stroma ulica świata. Niektórzy przyjeżdżają tam tylko po to, aby spróbować na nią wjechać! Dunedin ma jednak do zaoferowania sporo więcej: m.in. Ogrody Botaniczne, które oprócz imponującej kolekcji roślin (np. paproci – symbolu Nowej Zelandii) mają ogromne woliery z papugami. Zobaczyć można tam m.in. keę – jedyny na świecie gatunek papugi alpejskiej, zamieszkującej wysokie partie gór Nowej Zelandii.
Usytuowany na samym południu Park Narodowy Fiordland to prawdziwy Koniec Świata. To tu podziwiać można najodleglejsze, najdziksze i najpiękniejsze góry Nowej Zelandii. Jeśli chce się przejść tzw. Great Walks – czyli najbardziej zjawiskowe, najbardziej popularne szlaki – noclegi w schroniskach w sezonie trzeba rezerwować z dużym, nawet rocznym wyprzedzeniem. Warto!
Na szlaku Keplera podziwiać można wyglądające niemal prehistorycznie lasy: przypominające kształtem palmy drzewa paproci, miękkie dywany grubego mchu, dziesiątki różnego rodzaju porostów, zwisających grubymi pąkami z gałęzi i oblepiających pnie drzew. Na szlaku Greenstone & Caples – faliste łąki rudego tussocku, niezwykłej formacji roślinnej w postaci przypominających jeżowce kęp wysokich traw. Na szlaku Routeburn – ośnieżone wierzchołki gór i magicznie rozgwieżdżone niebo z tysiącem gwiazd, bezkresnym granatem i wyraźnie widoczną Drogą Mleczną. Wszędzie zaś krystalicznie czyste potoki, jeziora, wodospady, w których gęstych i drobnych kroplach nieraz odbijają się spektakularne tęcze.
Najsławniejszym miejscem w całym Fiordlandzie jest zaś bajkowy fiord Milford Sound, dokąd turyści docierają, aby odbyć kilkugodzinny rejs statkiem – połączony z podziwianiem żyjących tu delfinów –albo przejść rozsławiony przez Władcę Pierścieni górski szlak.
Innym miejscem, w którym kręcono najsławniejszy w dziejach film fantasy, jest miasteczko Queenstown. Słynie przede wszystkim ze sportów ekstremalnych. Czy to skok na bungee, czy zip-line, jazda na rowerze górskim, szusowanie na nartach czy lot helikopterem – w Queenstown można robić wszystko!
W niedużej odległości od Queenstown leży Wanaka. Położona jest u brzegu ogromnego jeziora, otoczone soczyście zielonymi łąkami i potężnymi górami, których ośnieżone wierzchołki można dostrzec z każdego punktu miasteczka. Najwyższym z nich jest Roy’s Peak. Droga na szczyt zajmuje około trzech godzin mozolnego marszu – ale zapierające dech w piersiach widoki wynagradzają wysiłek. Biel śniegu na górze miesza się z intensywną zielenią traw u dołu i błękitem nieba.
Północą wyspa Nowej Zelandii pod względem klimatu, przyrody i widoków znacznie się różni od Południowej. Z jednej na drugą można wygodnie dotrzeć promem. Odchodzi on z położonego na południowej wyspie portu w Picton i w ciągu trzech godzin dopływa do stolicy kraju, Wellington.
Słynące z wietrznej pogody miasto ma ok. 412 000 mieszkańców. Centrum jest tłoczne i hałaśliwe, ale stosunkowo małe i otoczone rozległymi osiedlami pełnymi jednorodzinnych domków. Wellington to miejsce idealne dla miłośników pełnej wyzwań jazdy na rowerach górskich. Wokół miasta znajduje się aż 350 km tras o najróżniejszym poziomie trudności.
Innym miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić jest miasteczko Taupo. Jego największą atrakcją są gorące źródła. Tuż obok znajdują się też spektakularne, turkusowe wodospady Huka oraz park geotermalny Craters of the Moon. W parku tym podziwiać można bulgoczące bajorka, hydrotermalne kratery erupcyjne i fumarole. Przez fumarole wydostają się zaś z ziemi gazy, m.in. dwutlenek siarki, przez co cała okolica śmierdzi niczym zgniłe jajko.
Największym miastem Nowej Zelandii jest Auckland. Licząca ponad 1 500 000 mieszkańców metropolia to w zasadzie jedyne miejsce w kraju, gdzie prowadzić można prawdziwie wielkomiejski styl życia. Odwiedzić ją warto m.in. dla nowoczesnej architektury oraz imponującego portu. Oszałamiająca przyroda, ogromna przestrzeń, wszechogarniający spokój i niesamowite widoki – to główne cechy, za którą turyści kochają Nową Zelandię i do niej wracają. Nawet, jeśli jest to droga na sam Koniec Świata!
Magdalena Jeż – podróżniczka, miłośniczka sportów outdoorowych i natury. Prowadzi blog podróżniczy Up and Here.