Men’s World: Dżunga
Spędziłem w dżungli trzy lata, ale nadal nie wiem o niej nic. Pewny jestem tylko jednego – dżungla jest kobietą. Dziką, czułą, okrutną, piękną. Nieprzewidywalną. Wszystko, co o niej powiem, będzie prawdą.
Pamiętam, jak pierwszy raz stanąłem przed ścianą zieleni tak gęstej, że wydawała się być nieprzebytym murem. I jak ten mur powoli rozstępował się przede mną, wpuszczając mnie – niechętnie, nieufnie – do zupełnie innego świata. Świata, który nie został stworzony dla człowieka. Wiedzą o tym nawet ci, którzy od zawsze w nim żyją. A tacy jak ja, przybysze z dalekich stron… Wielu od razu chce wracać. Wysoka temperatura, powietrze tak przesycone wilgocią, że można w nim niemal utonąć, nieznośny hałas. Tak, hałas – dżungla nie milknie ani na chwilę. Żyją w niej miliardy istnień, kiedy jedne zasypiają, budzą się inne. Jadowite węże, kajmany, pająki wielkie jak dłoń, krwiożercze mrówki… Mógłbym tak wyliczać bez końca. Niektórzy od razu czują je na swojej skórze i to nie zawsze jest tylko wyobraźnia. A po chwili zaczynają się inne problemy: zatrucia, gorączka, roznosząca się po całym ciele grzybica. Dżungla jest wybredna. Wielu ludzi odrzuca i nikt tak naprawdę nie wie dlaczego.
Mnie przyjęła. I też nie wiem dlaczego. Może to kwestia nastawienia? Pamiętam, jak stałem w stłumionym zielonym świetle, wśród drzew wysokich jak kolumny gigantów, w strugach ciepłego życiodajnego deszczu. Miałem wtedy wrażenie, że znalazłem się w świątyni życia, którego ja sam jestem tylko małą, niewiele znaczącą cząstką. Nigdzie nie czułem się tak bardzo w domu i nigdzie tak wyraźnie nie rozumiałem, że ten dom trzeba szanować, chronić go i o niego dbać, bo jest nam potrzebny do życia jak tlen. Całkiem dosłownie.
Dżungla – choć tak potężna – każdego dnia doświadcza tępej siły pieniądza. Nie myślimy o tym zamknięci w klimatyzowanych biurowcach pierwszego świata, ale w każdej chwili jakaś jej część znika z powierzchni ziemi. Ponad stumetrowe drzewa idą pod topór, wybuchają pożary, ziemię ranią kolejne kopalnie złota i rud. I to wszystko często dzieje się w majestacie prawa. Boli mnie to tak, jakby ktoś na moich oczach powoli zabijał ukochaną kobietę.
Bo dżungla naprawdę jest kobietą – wystarczyła jej chwila, by mnie uwieść. Kazać mi już zawsze za sobą tęsknić i myśleć tylko o tym, jak do niej wrócić. I wreszcie… dżungla jest kobietą, bo to w niej się urodziłem, choć miałem już wtedy dwadzieścia lat.
Niemożliwe? Możliwe. Ale o tym opowiem następnym razem.
O autorze:
ANONIM, ROCZNIK 1989
Supermoc: ponadprzeciętna zdolność wytyczania sobie celów i ich realizacji. Kiedy miał dziesięć lat, postanowił zostać żołnierzem Legii Cudzoziemskiej. Kiedy skończył dwadzieścia – już nim był. W legii spędził w sumie sześć lat, w tym trzy w Gujanie Francuskiej. To tam zakochał się w amazońskiej dżungli i teraz tylko czeka, żeby do niej wrócić. W międzyczasie pisze swoją pierwszą powieść inspirowaną tym, co przeżył w pięknym i dzikim lesie podzwrotnikowym.