Jaka Ona jest. Monika Mrozowska
Kiedy słyszę Pani nazwisko pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy to „Rodzina zastępcza”, poniekąd wychowała się na tym serialu. Jak wspomina Pani ten etap swojej kariery?
Bardzo miło! To był super czas, studiowałam, urodziłam moją pierwszą córkę, a „przy okazji” jeździłam na plan „Rodziny zastępczej” do najlepszej pracy, jaką na tamten moment mogłabym sobie wyobrazić. Bardzo zaprzyjaźniłam się wtedy z moją młodszą „siostra” Misheel, z którą do tej pory mamy bardzo, bardzo bliski kontakt. Te 10 lat na planie minęło, nie wiadomo kiedy.
Czy zobaczymy Panią jeszcze w produkcjach filmowych?
Ja niczego nie wykluczam, ale teraz bliżej mi do gotowania, pisania książek kulinarnych, do jogi, prowadzenia właśnie marki. Mam w domu też małego słodkiego 2-letniego chłopca, mojego synka Lucka, więc póki nie pójdzie do przedszkola, to moja praca jest bardziej nieregularna. Ciężko jest to pogodzić logistycznie, ale całe szczęście dużo rzeczy mogę robić przy nim, nie ruszając się nawet z domu.
Jak narodził się pomysł na Bunny and Cloud?
Obracam się w środowisku mam. Mam z małymi dziećmi. Sama mam maluszka w domu. Pomimo bardzo dużego nasycenia rynku artykułami dla dzieci, brakowało mi kilku rzeczy. Razem z moimi przyjaciółmi stworzyliśmy markę. Postawiliśmy przede wszystkim na jakość produktów.
Czy może się Pani podzielić z czytelniczkami sekretem, jak godzi Pani bycie mamą, prowadzenie biznesu i jeszcze przy tym świetnie Pani wygląda?
To nie jest łatwe. Nie wiem, czy można to nazwać „godzeniem”, bo, to bardziej sztuka kompromisu i … odpuszczania. Wiem, że nie mogę sobie wszystkiego zaplanować na 100% z dużym wyprzedzeniem, bo rzeczywistość może mnie w każdej chwili całkowicie zaskoczyć. Wiele decyzji podejmuje bardzo spontanicznie, obserwując w międzyczasie rozwój wypadków. Czasami nie zrobię obiadu, tylko coś zamówię, żeby móc dłużej popracować, a czasami wyłączam telefon, bo wolę pobawić się z dziećmi niż bez końca ciągle coś załatwiać.
Czytelniczki na pewno będą chciały wiedzieć, jak dba Pani o swoją urodę? Ma Pani jakieś ulubione zabiegi?
Z zabiegów korzystam bardzo okazjonalnie. Od ponad pół roku, co rano, dodaje do wody porcję kolagenu, żeby mieć mniej zmarszczek i cellulitu. Dbam o dużą dawkę ruchu albo w postaci jogi, albo długiego spaceru, albo… dzikich tańców z przyjaciółkami.
Czy to, że jest Pani znaną aktorką, pomaga czy przeszkadza w biznesie?
Ogólnie pomaga mi w pracy to, że jestem przyzwyczajona od praktycznie 18 roku życia do tego, że sama siebie utrzymuję. A teraz jeszcze 4 dzieci. Ta odpowiedzialność powoduje, że szukam różnych zajęć zarobkowych. Poza tym ja naprawdę lubię pracować, lubię to poczucie niezależności finansowej.
Co daje Pani poczucie szczęścia?
Moja rodzina i przyjaciele. Mam niebywałe szczęście do ludzi. Mam wrażenie, że przyciągam tych superfajnych jak magnes 🙂 Kocham spędzać z nimi czas, zapraszać do siebie, wspólnie celebrować różne wydarzenia. Ludzie zdecydowanie dają mi najwięcej szczęścia…
Rozmawiała: Agata Kwaśnik