Drabina
Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, już za nami. Podobno to mit, ja jednak myślę, że coś jest na rzeczy, bo zwykle trzy pierwsze tygodnie stycznia wystarczają, by wzięły w łeb wszystkie postanowienia noworoczne.
Na pewno wiecie, o czym mówię. Nie znam prawdy o Blue Monday, ale na pewno nie wierzę, że początek roku to lepszy czas na robienie postanowień niż jakikolwiek inny. Moim zdaniem chodzi o coś zupełnie innego niż czas i tym mogę się z Wami podzielić, bo jeśli istnieje coś takiego jak współczynnik realizowalności podjętych decyzji, ja mam naprawdę wysoki. Myślę, że pierwszy krok do sukcesu to odkrycie, na czym naprawdę Ci zależy. Tobie, a nie komuś innemu. Miałem 11 lat, kiedy odkryłem Legię Cudzoziemską i od razu wiedziałem, że to jest to, że chcę zostać żołnierzem właśnie w tej formacji. Zakochałem się w Legii, zanim zdarzyło mi się pierwszy raz zakochać w dziewczynie. Pewnie właśnie dlatego tak łatwo było mi podporządkować temu celowi całe swoje życie. Rezygnować ze wszystkiego, co mnie do niego nie prowadziło. Ogłuchnąć na głosy tych, którzy mieli na moją przyszłość inny pomysł. Dlatego cztery razy w tygodniu chodziłem na treningi. Dlatego marzłem na francuskich poligonach, głodowałem, nie dosypiałem i szorowałem kible. Dlatego przeszedłem 50 kilometrów w za ciasnym bucie, który zmienił moją stopę w krwawą miazgę, a tuż po marszu wyczyściłem broń, wziąłem prysznic i odstałem cały apel, recytując tekst przysięgi, który wydawał mi się wtedy długi jak dwanaście ksiąg Pana Tadeusza – wszystko to na jednej nodze. Ale kiedy wreszcie padły sakramentalne słowa „Legio Patria Nostra”, wiedziałem, że jestem tym, kim chcę być, jestem tam, gdzie moje miejsce. Potem odpocząłem w szpitalu, ale nie żałowałem niczego.
Czy byłbym zdolny do takich poświęceń, gdyby to nie był naprawdę mój cel? Czy w ogóle bym go osiągnął? Jestem uparty i wytrwały z natury, więc może… Może równie konsekwentnie realizowałbym cudze cele – celująco skończyłbym studia, które w ogóle mnie nie interesowały, każdego dnia punktualnie odbijałbym kartę w jakimś biurze. Tylko po co? Jak powiedział ktoś bardzo mądry: nie chodzi tylko o to, żeby wspiąć się na drabinę, ale przede wszystkim o to, żeby ta drabina była przystawiona do właściwej ściany.
Dlatego na rok, który niedawno się rozpoczął, życzę Wam prawdziwej, wielkiej pasji, bo postanowienia, które w niej mają swoje źródło, znacznie łatwiej realizować.
O autorze:
ANONIM, ROCZNIK 1989
Supermoc: ponadprzeciętna zdolność wytyczania sobie
celów i ich realizacji. Kiedy miał 10 lat, postanowił
zostać żołnierzem Legii Cudzoziemskiej. Kiedy
skończył 20 – już nim był. W legii spędził
w sumie sześć lat, w tym trzy w Gujanie Francuskiej.
To tam zakochał się w amazońskiej dżungli i teraz
tylko czeka, żeby do niej wrócić. W międzyczasie pisze
swoją pierwszą powieść inspirowaną tym, co przeżył
w pięknym i dzikim lesie podzwrotnikowym
Zdjecia Bartosz Turski