„Nie pieprz, nie sól” Antek Smykiewicz
Jesteś wokalistą, autorem muzyki i tekstów, zdobywcą 2. miejsca w pierwszej edycji „The Voice of Poland”, półfinalistą siódmej edycji „Must Be the Music”, współzałożycielem zespołu Ściana Wschodnia – można byłoby wyliczać bez końca… Muzyka od zawsze była dla Ciebie ważna czy miałeś inne pomysły na siebie?
Każdy dzieciak ma wiele pomysłów na swoje dorosłe życie i średnio zmieniają się one co pięć minut. Chcesz być pilotem, kosmonautą, weterynarzem czy strażakiem, a najlepiej wszystkimi tymi osobami jednocześnie. Nie jestem wyjątkiem od tej reguły, choć zawsze kochałem pisanie i śpiewanie, bo właśnie to pozwala mi w pełni wyrazić moje myśli i uczucia. Muzyka zawsze była gdzieś obok. Nie zawsze na pierwszym planie, ale dostatecznie blisko, by w pewnym momencie znienacka całkowicie mnie pochłonąć.
Polacy znają Cię również z takich programów, jak „Taniec z gwiazdami” i „Twoja twarz brzmi znajomo”. Na ile, Twoim zdaniem, udział w popularnych programach telewizyjnych pomógł Ci ukształtować się artystycznie?
Myślę, że programy pomagają w zyskaniu chwilowej popularności i zawsze są przygodą – dobrą lub złą. Na pewno zyskujesz doświadczenie, oswajasz się z tremą i kamerami, hejtem i aplauzem ze strony szerszej publiczności. Mimo to nie uważam, by w jakikolwiek sposób kształtowały człowieka artystycznie. Na pewno ze mną tak nie było.
Myślałeś o filmie? Fanki byłyby zachwycone…
Oczywiście, to dopiero byłaby przygoda! Kocham filmy i nawet kilka razy zagrałem w polskich serialach. Niestety, póki co to wszystko, czego na tym polu dokonałem. Jeśli kiedyś pojawi się propozycja, by zagrać w pełnometrażowej produkcji, to pewnie z niej skorzystam.
Opowiedz o swoich nowych muzycznych projektach.
Na ten moment sytuacja pandemiczna mocno podcina mi skrzydła i blokuje możliwość zakończenia prac nad drugim albumem. W zeszłym roku wydaliśmy płytę i wypuściliśmy kilka singli. Ostatni z nich to „Nie pieprz, nie sól”, który mocno przypomina o rockowym kierunku, z którego przybyłem do świata show-biznesu. Mój nowy album powstaje w londyńskim studiu i gdy sytuacja na świecie pozwoli nam znów swobodnie podróżować, na pewno skończę pracę nad całym krążkiem
Gdybyś nie mieszkał w Polsce, w którym kraju czułbyś się najlepiej?
To dobre pytanie, bo uwielbiam podróżować i są na świecie miejsca niezwykle bliskie mojemu sercu. Kocham Włochy, Tajlandię i Chorwację i przyznam, że co jakiś czas myślę, żeby w jednym z tych miejsc zamieszkać. Mimo to wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Podkreślałeś wielokrotnie, że w życiu nie ma przypadków, mówiłeś: „Jeśli próbujecie spełnić jakieś swoje marzenie i naprawdę uczciwie do tego dążycie, czyli wkładacie całe serce, całą swoją pracę, siłę w to, co chcecie osiągnąć, to zazwyczaj się udaje. Za pierwszym, drugim, dziesiątym razem, ale się udaje. Nie wolno się zniechęcać, jak coś kochasz, to jednak trudno cię zniechęcić”. Nadal tak uważasz?
To pytanie jest jeszcze lepsze, bo nawet nie wiem, czy dalej tak myślę. Odpowiedziałem na nie tak po odniesieniu wielkiego debiutanckiego sukcesu i szczerze w swoją wypowiedź wierzyłem. Po kilku latach wiem, jak trudny jest rynek muzyczny i jakimi prawami rządzi się show-biznes. To „dziki zachód” pełen układów i układzików, którym rządzą „szeryfowie” w mundurach wielkich wytwórni i giganci radiowi, którzy prawie nigdy nie robią nic za darmo. Tu szczere chęci nie wystarczą, a sukces odniesiesz jednie wtedy, kiedy komuś będzie się to opłacało. Niezależnie od tego kocham śpiewać i będę tą drogą podążał tak długo, jak starczy mi sił.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała
ANNA RĄCZKOWSKA