Rafał Cieszyński

Jeden z najprzystojniejszych i najbardziej utalentowanych polskich aktorów opowiada o swoim debiucie w roli scenarzysty i doświadczeniu, które sprawiło, że przeszedł przyspieszony kurs dojrzewania.

Jak to jest być jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów?
Miło. Mam to szczęście, że większość postaci, jakie zagrałem albo gram, jest pozytywnie kojarzona, więc spotykam się właściwie tylko z miłymi reakcjami na ulicy czy w sklepie.

Jest rola, o której marzysz?
Tak. Wiele lat temu zadzwoniła do mnie reżyserka z propozycją roli w nowym filmie, którego produkcja – niestety, tak to czasem bywa – została przerwana na etapie przygotowań. Była to historia bardzo barwnej, a jednocześnie pozytywnej i zasłużonej w dziejach postaci: Zawiszy Czarnego. Od tego czasu to zasiane ziarno kiełkuje i dojrzewa w mojej głowie. Marzę o zagraniu Zawiszy Czarnego i jestem przekonany, że historia z XV w., opowiadająca o turniejach rycerskich w ówczesnej Europie, panujących obyczajach, rozgrywkach wywiadów Jagiełły i von Jungingena, przypominająca o cnotach rycerskich, zwieńczona bitwą pod Grunwaldem, jest świetnym materiałem na dobre kino.

Zadebiutowałeś jako scenarzysta, to przyjemniejsze zajęcie niż aktorstwo?
Granie, zwłaszcza na scenie, gdzie reakcja na to, co robisz, jest natychmiastowa, jest cudownym przeżyciem. Tym bardziej, że gram głównie w komediach. Nic tak nie ładuje baterii, jak śmiech i brawa zadowolonej publiczności. Gram już ponad 25 lat, więc jeśli zapytałabyś mnie, na czym się znam, to odpowiedziałbym Ci, że właśnie na tym. Natomiast pisanie scenariuszy to dla mnie zupełnie nowa przestrzeń, w którą wszedłem przypadkowo. Na planie serialu Ojciec Mateusz, w którym gram od 13 lat, postanowiłem podzielić się swoimi pomysłami związanymi z moją postacią – sierżantem Gibalskim – z producentką serialu Pauliną Rzążewską. Paulina powiedziała, że są dobre i żebym wszystko spisał i wysłał jej mailem. Kiedy zacząłem spisywać pomysły, w głowie od razu widziałem sceny i sytuacje, automatycznie pisały mi się dialogi bohaterów, których przez te wszystkie lata poznaliśmy z kolegami jak łyse konie. W efekcie zamiast pomysłów wysłałem Paulinie… scenariusz. Kiedy po kilku dniach zobaczyłem, że do mnie dzwoni, byłem przekonany, że chce mi w delikatny i dyplomatyczny sposób powiedzieć, żebym dał sobie spokój. Zamiast tego w słuchawce usłyszałem: „Rafał, to jest super! Zrobię z tego odcinek jubileuszowy”!
I tak dzięki cudownej i wyrozumiałej pani producent stałem się scenarzystą. Czy jest to przyjemniejsze niż granie? To zupełnie inne doświadczenie, ale obserwowanie, jak własna wyobraźnia i litery przelewane na papier w samochodzie czy w restauracji, między jedną a drugą pracą, nagle się materializują, zamieniają w filmową rzeczywistość, uruchamiają wszystkie piony produkcji naszego serialu, żeby na koniec stać się realnym odcinkiem, jest niesamowitym, ekscytującym i zupełnie nowym dla mnie doświadczeniem.

Od wielu lat jesteś szczęśliwym mężem koleżanki po fachu, nie kryjesz swojego uwielbienia i miłości do żony. Jak to jest znaleźć kobietę swojego życia?
Cudownie. Dobrze jest mieć przy sobie kochaną osobę, z którą się rozumiesz.

Dużo się zmieniło w Twoim życiu po przyjściu na świat dzieci?
Tak, pokusiłbym się o stwierdzenie, że to największa zmiana w świadomości w moim życiu. Znajomi mówią, że świat się zmienia po trzydziestce, po ślubie, po czterdziestce. U mnie te daty i wydarzenia nie dokonały jakiejś specjalnej zmiany w głowie. Dopiero przyjście na świat Zosi i Antka odmieniło mój sposób myślenia. Dotarło do mnie, że od tej chwili jestem odpowiedzialny za życie osób, które najbardziej kocham. Że ja będę to życie kształtował, więc muszę dawać dobry przykład, bo swoim zachowaniem i wychowaniem zapisuję zupełnie białe karty. Od tego momentu zaczęło się dorosłe życie.

Jesteś jednym z najprzystojniejszych polskich aktorów. Widzowie podziwiają Cię jednak nie tylko za role, które po mistrzowsku odgrywasz, ale również za nienaganną sylwetkę. Jak o nią dbasz?
Jaka Ty jesteś miła! Jestem uzależniony od sportu. Od 10 lat boksuję. Od 17. roku życia, czyli już ponad 28 lat, systematycznie chodzę na siłkę. To mnie napędza. Oczyszcza głowę. Serotonina i endorfiny po treningu, najlepiej porannym, od razu mnie pozytywnie nastrajają na resztę dnia. Uwielbiam to.

Jakie masz plany na przyszłość? Może odwiedzisz fanki w Londynie?
Najbliższa przyszłość to czas dzielony między planem zdjęciowym kolejnego sezonu Ojca Mateusza, próbami do nowego spektaklu Na pełnych obrotach w Teatrze Komedia, którego premiera już 1 stycznia, nowym filmem, o którym niestety nic na razie nie mogę powiedzieć, i czterema innymi spektaklami, z którymi jeździmy również na gościnne występy, więc kto wie – może w przyszłym roku odwiedzimy Londyn? Byłoby cudownie.

 

 

Rozmawiała
ANNA RĄCZKOWSKA
Zdjęcia:
ARCHIWUM WŁASNE

Share this...