Troszkę o odwadze…
Odwaga. Słowo, które ma wiele odcieni i wiele znaczeń. Zapisane w różnych tekstach, począwszy od antyku, a skończywszy na współczesności. Dawni bohaterowie zmagali się z mitycznymi potworami, pokonywali silniejszych od siebie, wykazywali się rycerskim heroizmem. Dzisiaj już nikt nie wymaga od człowieka takich umiejętności, co nie znaczy, że odwaga oznacza mniej i daje pole do łatwiejszych zachowań.
Sama się o tym przekonałam niejednokrotnie, stając przed różnymi wyzwaniami, jakie przygotowało dla mnie Życie. Wystawiało mnie na próby zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Sprawdzało, jak moja odwaga poradzi sobie z kolejnymi przeszkodami. Czy, będąc kobietą dojrzałą, mogę powiedzieć, że Życie jest ze mnie zadowolone? Kłaniam Mu się, wciąż nisko, ale z dumnie podniesioną głową, i wiem, że tak.
Codzienna odwaga w pokonywaniu nawet tych drobnych przeszkód nauczyła mnie, że warto podejmować ryzyko, próbować, nie zamykać się w niepewności. Nie zawsze wszystko szło po mojej myśli, niemądre byłoby przekonanie, że tak być musi. Tupanie nogami w bezsilności zamieniałam jednak coraz częściej na chwilę zatrzymania, przemyślenie i decyzję, by wejść może w inną ścieżkę labiryntu, nawet kosztem kolejnego zbłądzenia. Każde następne doświadczenie coraz bardziej uczyło mnie strategii postępowania, hartowało osobowość, wzmagało pewność siebie. To tylko pozorny paradoks, że trudności i problemy wzmacniają, choć wielu ludzi żyje w takim przekonaniu. Cieszę się, że do nich nie należę.
Co dała mi odwaga? Wykształconego i zaradnego syna, który jutro broni pracy magisterskiej. Pracę, którą bardzo lubię i w której się spełniam, odnajdując wciąż nowe możliwości. Podróże, często wcale niewymagające wielkich pieniędzy, dające mi szansę oglądania obrazów znanych pierwotnie z albumów malarskich. Wspaniałych ludzi, gdyż nie bałam się ich zagadnąć, by nawiązać ciekawe i rozwijające mnie relacje. Próbowanie siebie w dziedzinach, jakich początkowo zupełnie nie brałam pod uwagę w kształtowaniu osobowości. I – nieustającą – wiarę w istnienie miłości.
Odwaga ukształtowała mój charakter. Pozwoliła zrozumieć, że największą wartością jest dla mnie wolność – myślenia, działania, wypowiadania się. Nauczyła walki o siebie, ale tak, by nie ranić drugiego człowieka, co jest najtrudniejszym wyzwaniem. Życia pełnią życia, radości, zdrowego szaleństwa, lecz w granicach dojrzałego rozsądku. Pewności siebie, która pozwala śmiało realizować kolejne zadania, nie poddawać się i czekać na najlepsze, dać się pozytywnie zaskakiwać zdarzeniom, a niektóre z nich kształtować samodzielnie. Odwaga dała mi wiarę w siebie i ten przyjemny oddech pełną piersią, gdy udaje się nawet coś niewielkiego. Pozwalała żyć, kiedy życie wydawało się zbyt bolesne.
Dzisiaj widzę wyraźnie zwieńczenie tego wszystkiego, co zdobyłam dzięki odwadze. We wrześniu odbieram w Londynie statuetkę Kobiety Przedsiębiorczej. Znalazłam sposób, argumenty, by przekonać Jury, że taka właśnie jestem, że uczniowie, z którymi pracuję, są Klientami, a ja, inwestując w nich wszystkim, co robię – Przedsiębiorcą. Udowodniłam: nie trzeba posiadać własnej firmy, aby tak siebie nazwać. Czuję radość i dumę, bo nie bałam się podjąć dialogu, wierząc, iż wszystkie moje dokonania zasługują na to, bym stanęła na scenie i o nich opowiedziała jako Kobieta warta tego, by nazywać siebie Kobietą.
Ewa Grynicka
nauczycielka – polonistka
Zdjęcie: Szymon Bartosz