Uczucia na talerzu – Danuta Indyk
Przekonała się we Włoszech, że jedzenie to nie tylko smak, lecz także dzielenie się z innymi. To nastrój i miejsce. Wspólny posiłek jest zatrzymaniem się i przeżyciem domowej atmosfery, relaksu i odprężenia, a przede wszystkim bycia razem.
rozmawiała Irmina Przybyłowska
zdjęcia archiwum własne
Danuto, jak to się stało, że kuchnia zaprowadziła Cię do Włoch?
Kuchnia to po prostu moje ulubione miejsce w domu. Robię to, co najbardziej lubię. Gotowanie włoskich dań jest sztuką samą w sobie, tak jak dla każdego Włocha sztuką jest życie samo w sobie. I to mnie fascynuje od pierwszych dni pobytu w tym kraju. Życie włoskiej rodziny kręci się wokół stołu i chwil spędzanych na jedzeniu, które są dosłownie celebrowaniem wspólnych posiłków – im więcej osób przy stole, im większa rodzina czy grupa znajomych, tym lepiej! Tę tradycję, jak i tutejszą kuchnię pokochałam od razu. Włosi przy stole rozmawiają ze sobą, co ich zbliża, buduje relacje, umacniając i pielęgnując je jednocześnie. A samej kuchni włoskiej nie sposób nie pokochać za jej prostotę, która jednocześnie sprawia, że jest jedną z najbogatszych na świecie w smaku i aromacie.
Do Włoch zaprowadziła mnie ciekawość i potrzeba sprawdzenia samej siebie w obcym kraju oraz chęć nauczenia się choćby podstaw języka włoskiego, który od zawsze mi się podobał, ale dostępne kursy w Krakowie, gdzie studiowałam, nie były na moją studencką kieszeń. Decyzja o wyjeździe była więc dość spontaniczna. Po ukończeniu studiów i obronie pracy magisterskiej (jestem absolwentką Wydziału Technologii Żywności i Żywienia Człowieka na Uniwersytecie Rolniczym), nie mając ochoty na podjęcie wakacyjnej pracy, postanowiłam, że dam sobie dwa, góra trzy miesiące zasłużonego odpoczynku. Nie przywykłam jednak do nicnierobienia, więc odpoczywając, szukałam pomysłu na siebie. Jednym z nich był wyjazd do Włoch, do pracy w gastronomii. Od 15. roku życia pracuję w tej branży, co – mówiąc szczerze – uwielbiam! Niestety wszystkie oferty pracy we Włoszech, znalezione w internecie czy przez pośredników, były długoterminowe. Nie chciałam wyjeżdżać na długo, ponieważ miałam już ułożone plany: spokojna praca na etacie, wyjście za mąż i powiększenie rodziny, oczywiście wszystko to w Polsce. Przypadkiem dowiedziałam się od koleżanki, że jedzie do Włoch, gdzie pracuje, i że mogę się z nią zabrać. Będę mieć okazję nauki języka, dorywczej pracy i co najważniejsze, będę mogła wrócić do domu, kiedy zechcę. Zgodziłam się bez wahania. Zakupiłam włoskie słowniki i rozmówki dla początkujących, aby z entuzjazmem uczyć się podstawowych zwrotów. Spakowałam małą walizkę i podjęłam wyzwanie, które okazało się trwającą do dziś podróżą mojego życia.
Od ponad 10 lat Toskania jest moim domem, moją ostoją. Tu odnalazłam moje miejsce na ziemi, miłość i dosłownie wszystko, co jest mi przeznaczone.
Dlaczego akurat Toskania? Co jest w niej takiego magicznego? Skąd zamiłowanie do jej kuchni?
Nie znam nikogo, kto był tylko raz w Toskanii i już więcej tu nie powrócił lub przynajmniej nie marzy o powrocie; nikogo, kogo by nie oczarowała ta kraina. Za Toskanią po prostu się tęskni! Ja miałam szczęście, że los skierował mnie właśnie tu, do Toskanii. Uśmiecham się z sentymentem i wracam myślami do dnia, w którym poznałam wyjątkowego Włocha i zakochaliśmy się w sobie, do pięknych chwil spędzonych razem i do tego, co było nam przeznaczone. Wiążąc się z Włochem, związałam się z jego włoską rodziną, tradycjami tu panującymi, związałam się z tym krajem na zawsze. To bardzo silna więź, której nawet ciężkie przeżycia nie są w stanie zerwać. Stąd wzięło się właśnie moje zamiłowanie do kuchni włoskiej, gotowania i wspólnego zasiadania do stołu.
Opowiedz nam jak powstała Twoja restauracja? Gdzie się mieści?
Własną restaurację otworzyłam dopiero po kilku latach pobytu w Toskanii, w posiadłości agroturystycznej IL GORGO, do której przeprowadziłam się w 2016 roku. Życie jest nieprzewidywalne. Zdarza się, że los decyduje za nas i w ułamku sekundy zmienia nasze plany. Mój nie oszczędził mi bardzo ciężkich chwil, ale zawsze staram się myśleć pozytywnie oraz doceniać życie takim, jakie jest. Uznaję za szczęście wszystko, co posiadam i czego doświadczałam, niezależnie od przeszkód. Od czasu do czasu gdzieś w głowie i sercu pojawiało się pragnienie prowadzenia własnej malutkiej i przytulnej restauracji z rodzinną atmosferą. Takiej, do której chce się powracać. Jednak realizacja tych marzeń w pojedynkę wydawała się niemożliwa. Kiedy więc przypadkowo nadarzyła się taka okazja, wykorzystałam ją. Wymagało to jednak sporej wyobraźni. Trafiłam do opuszczonych pomieszczeń dawnego gospodarstwa, stajni i piwnicy. Musiałam w tych ruinach wyobrazić sobie moją restaurację. Remont trwał rok, ale dziś mogę się pochwalić klimatyczną restauracją o charakterystycznych dla regionu wnętrzach domu chłopskiego z XVII wieku, tzw. Leopoldina. Zostały one z pietyzmem odnowione, zachowały jednak rustykalny wygląd. Ale najważniejsze jest to, że miejsce słynie z przepysznej, domowej kuchni i rodzinnej atmosfery, czyli po prostu jest tak, jak sobie to wymarzyłam. Jak wiadomo nie wystarczy dobra lokalizacja i smaczne posiłki. W to wyjątkowe miejsce powraca się dla ludzi. To drobne gesty, uśmiech, życzliwość i harmonia. To wszystko stworzyłam razem z moją mamą Bogusią, która od lat przyjeżdża do mnie w sezonie oraz z mamą właściciela, Ivaną – prawdziwą, toskańską gospodynią, mającą włoską kuchnię w małym palcu. Właśnie od niej uczę się przyrządzać tradycyjne dania.
Restauracja znajduje się na terenie posiadłości agroturystycznej IL GORGO. Nie jest to duże gospodarstwo, a wszystkie dania przygotowujemy w tym samym dniu, głównie z produktów własnej uprawy, dlatego konieczna jest wcześniejsza rezerwacja stolika. Zaopatrujemy się też u lokalnych, małych producentów żywności i rolników. Nie gromadzimy zapasów. Sama agroturystyka znajduje się w sercu Toskanii, w dolinie Valdichiana, graniczącej z najpiękniejszą krajobrazowo Val d’Orcią, w prowincji Siena, na obrzeżach miasteczka Bettolle.
Co oferujecie turystom poza przepyszną kuchnią i noclegiem w magicznym miejscu?
Pobyt w agroturystyce w Toskanii różni się od tego w pięknych hotelach z mnóstwem atrakcji. Oferujemy naszym gościom wypoczynek na łonie natury, w spokojnym i pełnym zieleni miejscu. Dysponujemy jedynie 5 apartamentami rodzinnymi. W ogrodzie jest basen, a dookoła znajdują się ścieżki spacerowe i rowerowe oraz pola golfowe. Oprócz kosztowania dań kuchni regionalnej nasi goście mogą nauczyć się ich przygotowywania na organizowanych przeze mnie warsztatach kulinarnych. Oferujemy również wyjazdy do pobliskich winnic na degustacje win i produktów lokalnych. Poza kulinariami nasi goście mogą liczyć na pomoc w organizowaniu wycieczek do najpiękniejszych miejsc w okolicy oraz porady, co i gdzie warto zobaczyć, czego nie pominąć. Każdego dnia towarzyszą nam uśmiech i wspólne pogawędki. Od 3 lat naszymi gośćmi są prawie wyłącznie Polacy, dlatego czujemy się jak jedna rodzina.
Jakie jest 5 rzeczy, które każdy odwiedzający powinien zrobić w Toskanii?
Jest mnóstwo takich rzeczy. Mogłabym je wymieniać godzinami. Każdy, kto przyjeżdża do Toskanii, musi udać się na widokowe trasy doliny Val d’Orcia – znane z pocztówek i będące inspiracją dla wielu fotografów i artystów. Po drodze trzeba zwiedzić Montepulciano, słynące z degustacji win. W Pienzie należy skosztować charakterystycznych serów owczych, po czym udać się na drogę Gladiatora i zrobić sobie zdjęcie jak z kadru filmowego. Nie sposób spróbować wszystkich lokalnych delicji toskańskich: od potraw z makaronu, wędlin, serów, oliwy, win po trufle. Myśląc o kulinariach, nie można pominąć toskańskiego street foodu, którym jest porchetta i florenckie lampredotto. Toskanię trzeba też podziwiać z innej perspektywy, wchodząc na przynajmniej jedną z licznych znanych wież widokowych. Takie punkty są praktycznie w każdym miasteczku. Polecam te w San Gimignano (zwanym „toskańskim Manhattanem”), Torre del Mangia w Sienie czy też najsłynniejszą Krzywą Wieżę w Pizie. Warto pojechać do wyjątkowych gorących źródeł termalnych, którymi może się pochwalić Toskania. Zazwyczaj dostępne są one w luksusowych SPA, a tutaj, w kilku miejscach, można zażyć relaksującej kąpieli całkowicie za darmo. Są to: Terme di Saturnia, Bagni San Filippo, Bagno Vignoni, Bagni di Petriolo. Pamiętajmy, że Toskania ma również cudowne wyspy: Elbę i Giglio, figurujące na toskańskiej liście must see. Toskania jest bogata w zabytki architektury i kultury oraz sztukę. Znajdują się tu miejsca wpisane na światową listę dziedzictwa UNESCO. Florencja, stolica regionu, jest przesiąknięta sztuką i pełna arcydzieł. Podobnie jak Siena, Lukka, Piza, Volterra, San Gimignano, Pienza. Cortona z kolei znana jest z filmu „Pod słońcem Toskanii”.
Jakie toskańskie dania i desery są najbardziej popularne?
Tradycyjna kuchnia toskańska jest określana mianem cucina povera, czyli kuchni biednej, gdyż składa się z ubogich potraw, z przewagą warzyw, roślin strączkowych i czerstwego chleba. Dlaczego czerstwego? Gdyż w kuchni nic nie mogło się zmarnować. Najbardziej popularne i charakterystyczne dania toskańskie to: ribollita, pappa al pomodoro i panzanella. Smakosze mięsa powinni być gotowi na ucztę przy słynnym w regionie bistecca alla Fiorentina – steku wołowym. Najbardziej znany i ceniony jest ten z rasy białych krów chianina. Wśród potraw z makaronu króluje w Toskanii pici – grube spaghetti wyrabiane ręcznie jedynie z mąki i wody. Podawane jest często z sosem mięsnym, z wołowiny lub dziczyzny (z pomidorami lub bez nich, z borowikami lub truflami), a te typowe to pici alle briciole di pane, podawane z czerstwym chlebem. Kruche ciasteczka z migdałami, cantucci, są znanym deserem w Toskanii. Na ogół podawane ze słodkim winem deserowym Vin Santo. Cantucci, po upieczeniu, są dodatkowo suszone i przez to stają się dość twarde, dlatego zamoczone właśnie w tym winie, smakują najlepiej.
Gdybyś mogła opisać Toskanię smakami, jaka ona by była?
Toskania dla mnie jest najbogatszą smakowo krainą czarów, a jej wyjątkowość tkwi w prostocie, dlatego też popularną i uwielbianą, najprostszą przekąską jest bruschetta al pomodoro. Idealnie smakowo obrazuje ten region. Tutaj, na skąpanej w słońcu włoskiej ziemi, wystarczy spróbować choćby zwykłych pomidorów z ogródka, aby zachwycić się ich słodkością. Do tego intensywny aromat czosnku, świeżość listków bazylii i oregano oraz przyjemnie gorzkawy smak oliwy z oliwek określanej jako „płynne złoto Toskanii”. Tak smakuje mój dom.
Zdradzisz nam jeden ze swoich autorskich przepisów, który każda z nas mogłaby wykonać w domu?
Oczywiście! Z przyjemnością! Bardzo lubię dzielić się przepisami i cieszę się, gdy dostaję wiadomości, że danie się udało. Było pyszne, proste i szybkie w przygotowaniu. Wybrałam dla Was Makaron na zielono.
Makaron na zielono
(porcja dla 4 osób)
Na makaron:
4 jajka
400 g mąki.
Pozostałe składniki:
•500 g świeżego lub mrożonego groszku
•mała cebula
•3-4 listki świeżej szałwii oraz bazylii
•100 ml białego, wytrawnego wina lub wody
•pół cytryny
•sól świeżo zmielony pieprz
•starty parmezan
•oliwa z oliwek
orzeszki pinii, nasiona słonecznika lub dyni (opcjonalnie).
Na początku 100 g groszku wrzucić do gotującej się, osolonej wody. Blanszować 3 minuty, po czym odcedzić i zahartować lodowatą wodą (w ten sposób zachowa kolor).
Na patelni lekko podsmażyć drobno posiekaną cebulę, dodać pokrojone listki szałwii i resztę groszku. Dolać wina (lub wody), dodać soku oraz otartą skórkę cytryny. Gdy groszek będzie miękki, zblendować go na gładką masę. Doprawić do smaku parmezanem, solą i pieprzem oraz dodać oliwę z oliwek i posiekaną bazylię.
Makaron ugotować al dente i odcedzić, zachowując jednak wodę, w której się gotował. Gorący przełożyć z powrotem do garnka, dodać zielone pesto, pozostały groszek i wszystko wymieszać. Trzymając chwilę na małym ogniu, dolewać po trochu wody z ugotowanego makaronu, aby sos zrobił się kremowy.
Gotowe danie posypać parmezanem, świeżo zmielonym pieprzem i listkami bazylii. Można posypać prażonymi orzeszkami pinii, nasionami słonecznika lub dyni.
Jakie masz plany na kolejne lata?
Mam mnóstwo marzeń i planów. Z pewnością największym marzeniem jest własne gospodarstwo agroturystyczne, gdzieś na wzgórzu, w malowniczym zakątku, pod słońcem Toskanii, do którego kiedyś Was zaproszę. Planuję rozwijać projekt „Polka w Toskanii”, o którym można poczytać na stronie: www.polkawtoskanii.pl. Obecnie realizuję od dawna już zamierzony cel – rozwój własnej marki wyselekcjonowanych produktów prosto z Toskanii, tworzonych przez lokalnych entuzjastów codzienności. To „Tavola Toscana”, która powstaje z miłości do dobrego życia, a jej inspiracją jest właśnie to moje. Niebawem na stronie, którą z pasją zbudowała moja bratowa Agnieszka (www.wloska9.pl), będzie można zakupić te wyjątkowe produkty.
Kolejny plan to napisanie i wydanie książki kucharskiej z tradycyjnymi przepisami kuchni toskańskiej przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.
Marzę o własnym gaju oliwnym, aby uprawiać oliwki. Kocham oliwę z oliwek za jej niepowtarzalny smak i niezastąpione walory zdrowotne. Jako dietetyk chciałabym opracować łagodniejszą w smaku wersję oliwy dla najmłodszych, która wprowadzana do diety dziecka wzbogaci ją o niezastąpione wartości odżywcze.
A za kilka lat widzę siebie jako szczęśliwą żonę i mamę… tu muszę się naprawdę pospieszyć. Jestem dowodem na to, że marzenia się spełniają, jeśli dąży się do wyznaczonego celu, myśląc pozytywnie i wierząc w siebie. Ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach. Ja mocno wierzę w to, co robię i co chcę osiągnąć, a w momentach zwątpienia przypominam sobie słowa: „zbierzesz to, co zasiejesz”. Wiosna 2020 r. wpisuje się w historię świata, który z dnia na dzień się zatrzymał. Włosi od zawsze byli zwolennikami zasady: „żyj tu i teraz, bez pośpiechu”. Ja do tego dodam: „trzeba żyć w pełni, każdą chwilą, bo jest później, niż się nam wszystkim wydaje”.
Danuta Indyk
t: +39 338 455 6044
e: danuta.indyk@gmail.com
www.polkawtoskanii.pl
FB Agriturismo IL GORGO
INSTAGRAM polka_w_toskanii