Fenomen Blanki Lipińskiej

 

Gorący debiut. Gorące nazwisko. Blanka Lipińska autorka bestsellerowej książki “365 dni” z dnia na dzień staje się coraz bardziej popularna. Skąd ten fenomen? Książka z wątkiem erotycznym. Kontrowersyjna. Nie wszystkim się podoba ale wszyscy o niej mówią.
rozmawia Katrazyna Pawlak

Książkę napisałaś po rozstaniu z mężczyzną, którego bardzo kochałaś. Jak sama przyznajesz ta sytuacja była trudna i bolesna dla Ciebie. Czy pisanie stało się formą katharsis, elementem terapii?
Pisanie zastąpiło mi realne życie, a raczej całkowity brak życia erotycznego. To nie była terapia w rozumieniu dosłownym, ale nie da się ukryć, że to pomogło mi przetrwać prawie półtora roku bez seksu. Zwłaszcza, że w mojej książce mogłam mieć taki seks jaki chciałam i dodatkowo z mężczyzną idealnym. Jak sama przyznajesz ta sytuacja była trudna i bolesna dla Ciebie. No nie było, bo poza łóżkiem K. był dla minie mężczyzną doskonałym. Jednak jak się okazało seks to nie tylko włożył-wyjął, to cała gama emocji niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania w relacji.

Jesteś młodą kobietą, która posiada dużą wiedzę na tematy związane z seksem. Bezpruderyjną. Skąd ta swoboda i odwaga w szczerym mówieniu i pisaniu na tematy erotyczne?
Tak zostałam wychowana i taki mam charakter. Nie jest łatwo mnie zawstydzić, niewiele rzeczy także mnie krępuje. Seks był dla mnie zawsze idealnym tematem do żartów. I dzięki Bogu otaczali mnie ludzie tak samo porąbani jak ja (śmiech) począwszy od rodziców, a na przyjaciołach skończywszy. W takiej ekipie nie było mi trudno być sobą.

Twoim zdaniem przyjaźń między kobietą a mężczyzną może istnieć bez seksu?
A to zależy. Może istnieć bez seksu, ale przyjdzie moment zainteresowania, który albo zostanie skonsumowany, albo nie. Mam takiego przyjaciela, mówię na niego Krzyś Miś. Jest mega przystojnym, super mądrym kolesiem, niebywale inteligentnym, a do tego dzięki swej zaradności także dość majętnym. Czyli jednym słowem ideał. Kiedy wiele lat temu zobaczyłam go pierwszy raz, nogi się pode mną ugieły. On mnie nie chciał (śmiech) i dobrze, bo dzięki temu ja przestałam patrzeć na niego jak na mężczyznę, a zaczęłam jak na brata. A on zyskał najbardziej nadopiekuńczą siostrę na świcie. Teraz kiedy choćby próbuję sobie wyobrazić, że mogłoby do czegoś dojść, mam odruch wymiotny (śmiech). Także jak widać wszystko jest kwestią chęci i nastawienia. Nasi rodzice często nas pytają, czemu nie jesteśmy razem. Odpowiedź jest zawsze ta sama. Po pierwsze jako para byśmy się pozabijali, a po drugie gdyby nam nie wyszło, ja straciłabym faceta, który nigdy mnie nie zawiódł, a on jedyną kobietę, która umie zrobić mu TAKĄ kwaśnicę na żeberkach kiedy ma kaca.

Intymność – czym ona jest?
Uczuciem bliskości występującym między dwojgiem ludzi, które jest zarezerwowane tylko dla nich.

W książce opisujesz mocne, ostre sceny seksu, niekiedy w sposób wulgarny. Wielu czytelnikom to się nie podoba. Czy bazowałaś na użyciu wulgarności jako środka przekazu by wzbudzić w czytelnikach emocje czy kontrowersje?
Serio uważasz, że to wulgarne? To raczej prawdziwe niż wulgarne – w mojej ocenie. Poza tym ja nie piszę o godzinnym głaskaniu piórkiem po dupie. Gdybym pisała o „waniliowym” seksie nie byłoby tam ku**sa tylko berło namiętności (śmiech). Ja mówię jak jest. Skoro sama twierdzisz, że sceny są ostre to język jest adekwatny do okoliczności. Nie widzę w tym nic złego czy gorszącego.

Czy według Ciebie mężczyźni lubią kobiety odważne, wyzwolone, przejmujące inicjatywę w sypialni czy raczej wolą kobiety uległe i nieśmiałe, przed którymi sami odkrywają tajemnice seksu?
Nie mam pojęcia, to raczej pytanie do Panów. Ja wiem jedno – takich jak ja się boją.

Czy można o Tobie powiedzieć, że jesteś następczynią Wisłockiej?
Można o mnie powiedzieć wszystko, jeśli ma to jakikolwiek związek z prawdą. Nazwano mnie już Sławomirem czy Popkiem polskiej literatury, ponieważ moja twórczość jest dość prosta. Nie kłócę się z tym, taka ma być. Określano mnie także
mianem Michaliny Wisłockiej dzisiejszych czasów, co bardzo mi schlebia i powoduje, że to co robię traktuje odrobię w kategoriach misji. Pani Michalina powiedziała Polakom, że seks istnieje, ja chce by wiedzieli, że istnieje dobry i każdy na niego zasługuje. Moje wypowiedzi skierowane są głównie do kobiet. Chce je ośmielić by nie bały się sięgać po przyjemność, o której często zapominają. Jeśli seks nie służy prokreacji, służy przyjemności. Nie musi być miałki, nijaki i dający spełnienie tylko mężczyźnie (bo on chce zrzucić z krzyża, a my chcemy mieć go z głowy). Przyjemność powinna być dawana po równo, a ja chcę nakłonić kobiety by szczerością i otwartością dążyły do tego.

Szczere rozmowy na tematy związane z seksem, oczekiwaniom z nim związanym są bardzo ważnym elementem w związku. Czy Twoja książka według Ciebie pomoże tym, którzy mają z tym problem? Czy po lekturze “365 dni” nabierzemy odwagi i śmiałości w wyrażaniu swoich potrzeb?
Już pomaga. Dostaję bardzo dużo wiadomości od czytelniczek i czytelników, że moja powieść ich otworzyła. Zapragnęli więcej, bardziej, lepiej. To wspaniałe kiedy historia, którą niby tylko czytamy, może nas tak zainspirować do działania.

Afrodyzjaki, zabawki erotyczne czy wystarczą same słowa by rozgrzać atmosferę w sypialni?
Ja uważam, że słowa i odpowiednie podejście to klucz do sukcesu. Ludzie w większości przypadków są sapioseksualni – druga osoba kręci nas głową, a nie wyglądem czy kasą. Oczywiście zabawkom i afrodyzjakom nie mówię nie, broń Boże. Ale uważam, że największa moc i siła jest w nas.

Czym oprócz pisania Blanka Lipińska zajmuje się na co dzień? Jak byś określiła siebie w 3 słowach?
Kucharka, altruistka, koneserka.

Dziękuję za rozmowę.

zdjęcia Jan Szlagowski

Share this...