Jaka przyszłość czeka obywateli UE w Wielkiej Brytanii po Brexicie?

„Nie wiadomo jeszcze, jak Brexit wpłynie na 6 milionów obywateli Unii Europejskiej, którzy teraz stali się „obcokrajowcami” mieszkającymi w Wielkiej Brytanii. Logiczne byłoby, aby zapewnić im automatyczne zagwarantowanie praw i uznanie wartości, jakie wnoszą do brytyjskiego społeczeństwa, tylko w ten sposób można byłoby utrzymać równowagę w społeczeństwie w nowej rzeczywistości” – dziennik „The Independent”.

Wiele napisano o szerszym politycznym wymiarze i skutkach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Niektórzy mówią, że nowa rzeczywistość to konsekwencja potyczki brytyjskich izolacjonistów z superpaństwem brukselskim. Niestety Brexit zepchnął na dalszy tor los tych obywateli krajów UE, którzy zdecydowali się pozostać na Wyspach. Czy nowy porządek UK po Brexicie może oznaczać kłopoty dla tych mieszkańców Wielkiej Brytanii, którzy nie są Brytyjczykami?

Szara rzeczywistość

Dziennik „The Guardian” opisał niedawno historię Hiszpanki, która mieszka w Anglii od 44 lat, a która została zwolniona z pracy w domu opieki, ponieważ nie była w stanie udowodnić, że ma prawo do pracy w Wielkiej Brytanii. Kobieta, która przyjechała do Wielkiej Brytanii jako 11-miesięczne dziecko i nigdy nie opuściła tego kraju z innego powodu niż krótkie wakacje, powiedziała, że w ciągu ostatnich trzech lat ponad sto razy próbowała skontaktować się z infolinią prowadzoną przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ale nigdy nie była w stanie porozmawiać z urzędnikiem. Europejka złożyła wniosek o status osoby osiedlonej, ale jej wniosek utknął gdzieś w Home Office i jeszcze nie został rozpatrzony.

„W pracy poprosili mnie, abym udowodniła, że przyjechałam do Wielkiej Brytanii legalnie – to było tak, jakby oskarżali mnie, że przyjechałam tu przemycana w ciężarówce. Zapytali, czy mogę przedstawić dowody, że mam prawo do pracy w Wielkiej Brytanii. Płacę tu podatek i ubezpieczenie społeczne od prawie 30 lat. Wylałam wiele łez” – powiedziała kobieta.

W podobnej sytuacji są tysiące Europejczyków, a najwięcej problemów mają seniorzy. „Wielu Europejczyków w Wielkiej Brytanii w wieku powyżej 65 lat nie zarejestrowało się i nie uzyskało statusu osoby osiedlonej (EUSS) w wyznaczonym terminie. Może to narazić tysiące obywateli UE w wieku emerytalnym na utratę praw do życia w wielkiej Brytanii” – napisał „The Guardian”.

Zdarzają się przypadki, że ludzie nie wiedzieli, że mieli obowiązek zarejestrowania także swoich dzieci. Taką historię opisuje BBC. Daria Grzybowska jest mamą dwóch chłopców, jeden z nich urodził się w Walii. Polka nie wiedziała, że powinna osobno zarejestrować dzieci. Myślała, że jej wniosek wystarczy. Sporo trudności sprawiło jej też zgromadzenie dokumentów dzieci i udowodnienie, że są rezydentami tego kraju. O pomoc ostatecznie zwróciła się do Polish Integration Support Centre (PISC) oraz Newport Mind.

Od turystów do rezydentów

W przeszłości obywatele UE nigdy nie napotykali żadnych problemów, osiedlając się w Wielkiej Brytanii. W rzeczywistości nikt nigdy nie zadał sobie trudu, aby zapytać Europejczyków, czy zamierzają w tym kraju zostać na stałe.

Wielka Brytania nie ma dowodów osobistych, a paszporty otrzymują tylko poddani Jej Królewskiej Mości, można więc jedynie zgadywać, ilu obywateli UE nazywa Wielką Brytanię swoim domem.

Nawet w szczytowym momencie debaty o Brexicie i w trakcie referendum w czerwcu 2016 r. komentatorzy i politycy szacowali, że nad Tamizą mieszka około 3 miliony obywateli wspólnoty europejskiej.

Pod koniec minionego tysiąclecia i na początku obecnego bycie rezydentem UE w Wielkiej Brytanii było tak powszechne, że nikt się temu nie dziwił. Europejczycy byli zawsze bardzo mile widziani. Zostali w pełni zaakceptowani i całkowicie zintegrowani. Czy aby na pewno?

Po Brexicie

Turysta, student, robotnik, potem stały mieszkaniec – trzy fale migracji prowadzące do tego samego rezultatu.

Pracodawcy brytyjscy byli zadowoleni, a europejscy pracownicy – szczęśliwi.

Część debaty o Brexicie zawsze niesłusznie koncentrowała się na zwróceniu Wielkiej Brytanii Brytyjczykom i oddaniu rzekomo skradzionych przez imigrantów miejsc pracy. Tacy politycy jak Nigel Farage i mu podobni sprytnie pomijali fakt, że bez obywateli Unii Europejskiej pracujących w zawodach uznawanych przez Brytyjczyków za „niegodne”, duża część brytyjskiej gospodarki po prostu by się załamała. Przykład: rolnictwo, prywatna opieka nad dziećmi, opieka zdrowotna i hotelarstwo.

W maju 2018 r. brytyjski urząd statystyczny opublikował fascynujące dane dotyczące zatrudnienia: w tym czasie pracowało 28,73 miliona obywateli Wielkiej Brytanii oraz 2,29 miliona obywateli UE. Wskaźnik zatrudnienia Brytyjczyków wynosił 75,6%, a obywateli UE – 81,9%. Liczby te są żywym dowodem na to, że istniało duże zapotrzebowanie na obywateli unii poszukujących pracy w sektorach odrzuconych przez Brytyjczyków.

I tu zaczęły się prawdziwe kłopoty: pracodawcy traktowali Europejczyków jako „obcych”, oferowali im więc płacę minimalną i ani pensa więcej. Sytuacja znacznie się pogorszyła, gdy w maju 2004 r. do unii dołączyły nowe państwa, w tym Polska. Polacy uzyskali wówczas prawo pobytu w Wielkiej Brytanii.

– „Niektórzy brytyjscy pracodawcy zaczęli wykorzystywać Europejczyków i nie płacili im za umiejętności, ale za narodowość” – twierdzi Henry Dudley, prawnik z zakresu prawa pracy.

Status Europejczyka w UK

Aby pomóc obywatelom UE w utrzymaniu ich statusu po Brexicie, uruchomiono program tzw. „osiedlania się”. Według oficjalnych danych na 5,61 miliona potencjalnie uprawnionych obywateli wydano już 5,27 miliona pozwoleń. Dzięki temu systemowi wszyscy obywatele UE mieszkający obecnie w Wielkiej Brytanii będą mieli zagwarantowany status osoby osiedlonej lub status tymczasowy. Obie kategorie niosą ze sobą prawo do życia w UK, pracy, nauki itd. Jedyną istotną różnicą jest to, że w przypadku statusu osoby osiedlonej jakikolwiek okres poza Wielką Brytanią dłuższy niż dwa lata spowoduje unieważnienie tego prawa, a imigrant musi ponownie złożyć wniosek.

„Początkowo wśród imigrantów system wywoływał wielki ból głowy, ale wkrótce społeczność UE mieszkająca nad Tamizą zdała sobie sprawę, że uzyskanie dowodu na to, że jest się rezydentem, to w rzeczywistości świetna sprawa. Wychodzisz z szarej strefy i wchodzisz w status oficjalnego rezydenta. Aplikacja lub drukowane dokumenty potwierdzają status Europejczyka u przyszłych pracodawców, w bankach itp.” – uważa prawnik Joe Brown.

Innego zdania są Europejczycy i organizacje działające w ochronie ich praw. Każdy Europejczyk, który żyje tu pięć lat, powinien automatycznie być rezydentem. Kontrowersje budzi też fakt, że Brytyjczycy zrezygnowali z namacalnego dowodu ich egzystencji nad Tamizą, a konkretniej – z książeczki stałej rezydentury.

Większe poczucie przynależności czy nie?

Obywatele Unii Europejskiej mieszkający w Zjednoczonym Królestwie mają do czynienia z dwoma scenariuszami rzeczywistości po Brexicie, dlatego wiele pytań wymaga odpowiedzi. Z jednej strony: czy zostaną tu na zawsze i zmierzą się z wyzwaniami? A co z tymi imigratami, którzy być może zawsze byli za jakąś formą Brexitu?

Wielu Europejczyków już pakuje walizki, czekając tylko na to, jak potoczą się sprawy za parę miesięcy. Ale dokąd mieliby wrócić? Czy czeka na nich praca, czy czeka rodzina?

A co z zatrudnieniem na Wyspach?

Czy mieszkańcy UE w końcu będą traktowani jednakowo, nawet jeśli są zatrudnieni w sektorach, które większość Brytyjczyków odrzuca?

Brexit nie zlikwiduje nierówności płci i płac. Wielka Brytania wchodzi w ostatnią fazę transformacji po Brexicie. Akceptacja wszystkich obywateli UE będących rezydentami na równi z obywatelami brytyjskimi, nie tylko za pośrednictwem aplikacji internetowej, ale także w prawdziwym miejscu pracy, byłaby rzeczywiście ogromnym i mile widzianym osiągnięciem. Poza Brexitem jest jeszcze pandemia…

Obecna globalna sytuacja zdrowotna wydobyła jednak z ludzkości to, co najlepsze i najgorsze jednocześnie. Przez długi czas wydawało się, że każde państwo będzie walczyć o siebie, zamykając swoje granice. Globalnej pandemii nie da się opanować poprzez izolację.

„Moim zdaniem brytyjski rząd już zdał sobie sprawę, że sytuacja po Brexicie wymaga więcej wymiany handlowej, komunikacji i współpracy z kontynentem, a nie mniej” – podkreśla handlowiec Jerzy Kownaś z Leeds.

Wiadomo, że teraz nie 3, a blisko 6 milionów obywateli UE mieszka w Wielkiej Brytanii. Z pewnością większość z nich będzie chciała nadal wnosić wkład w swojej preferowanej lokalizacji.

– „Tak długo, jak ten wkład będzie po prostu uważany za namacalny atut, wszyscy na tym skorzystają” – uważa Teresa Fergusson, polska działaczka społeczna.

– „A ja jakoś słabo to widzę. Czy Brytyjczykom wystarczy dobrej woli?” – pyta retorycznie Anna Kwaśny, właścicielka salonu z odzieżą w Leeds.

 

Przygotowała
ANNA RĄCZKOWSKA

Share this...