Kocham ludzi i oddaję się im całym sercem

Prowadziłam mnóstwo rozmów z wieloma wspaniałymi ludźmi, którzy dali mi możliwość poznania czegoś nowego, ale w czasie rozmowy z Ireną Thomann czułam się jak na najlepszej terapii u najlepszego na świecie psychoanalityka. Aż kusiło, żeby zamknąć oczy i tylko słuchać. Irenka to zadziwiająca postać i szczerze wątpię, żeby znalazł się ktoś, kto nie oparłby się jej energii, miłości i dobroci.

rozmawiała Małgorzata Jasińska
zdjęcia Ela Kaleta

Irenko, niedawno obchodziłaś 64. urodziny, dla wielu to pretekst, żeby wreszcie móc się położyć na kanapie i nie robić nic. Czy wiek stanowi dla Ciebie jakąś barierę?
Myślę, że ja dopiero rozwijam skrzydła. Według mnie nie ma czegoś takiego jak ograniczenia wiekowe – jak mam ochotę tańczyć, to po prostu tańczę. Bo najważniejsze to pozwolić sobie na te małe szaleństwa, rozpieszczać siebie drobnymi przyjemnościami. Jestem żoną, mamą, babcią. Kocham ludzi i oddaję się im całym sercem, a oni odwdzięczają mi się tym samym. Obok siebie mam najlepszego na świecie męża, na którego zawsze mogę liczyć, i wiem, że zawsze mnie we wszystkim wspiera. A to jest najważniejsze, żeby mieć obok osobę, którą kochasz i która Ciebie kocha. Wtedy zawsze rano budzisz się z miłością w oczach i radośnie zaczynasz dzień. To mój mąż daje mi powera i do wszystkiego motywuje. Kocham się śmiać i być wszędzie tam, gdzie mogę wnieść trochę energii, zapału, miłości. Nigdy nie zostawiam napotkanych ludzi bez pomocy i wsparcia.

Dziś jesteś ambasadorką wielu kobiecych projektów, o których opowiemy za chwilę, ale nie zawsze było tak kolorowo?
Mieszkam w Niemczech od 40 lat. Przyjechałam tu za moim pierwszym mężem po lepsze życie, tak mi się wtedy wydawało. Ale okazało się, że jest inaczej, że jest trudno, że moje życie małżeńskie jest w rozsypce i muszę poradzić sobie sama, że sama muszę walczyć o przyszłość swoją i mojego dziecka. Chwilami było bardzo ciężko. To były też inne czasy na emigracji, zawsze miałam pod górkę. Początkowo pracowałam z siostrą w jej gabinecie kosmetycznym, inwestowałam w siebie i skończyłam chyba wszystkie dostępne kursy kosmetyczne. Po tym byłam już gotowa pójść własną drogą.

To wtedy otworzyłaś swój gabinet kosmetyczny?
Ja nazwałabym go kosmetyczno-terapeutycznym. Coś w tym chyba jest, bo przychodzi do mnie już czwarte pokolenie klientek. Babcie przyprowadzają do mnie swoje wnuczki i siedzimy sobie jak najlepsze przyjaciółki, rozmawiamy o wszystkim, wspólnie rozwiązujemy problemy, nie zważając na różnice wieku. Kocham kontakt z ludźmi, są mi potrzebni do życia jak powietrze. Mój gabinet nie jest ekskluzywnym SPA, jest domowy i przytulny – dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Idealnie wyraża moje podejście do wszystkich wokół.

Irenko, jesteś ambasadorką dobrego stylu, ambasadorką zdrowego życia, ale spełniasz się również w marketingu sieciowym. Opowiedz nam, czym jest Akuna World?
Akuna to najwyższej jakości naturalne produkty ziołowe i suplementy diety, które pomagają nam dbać o zdrowie. W codziennej bieganinie często zapominamy o nas samych, a po latach okazuje się, że nasz organizm mówi: dość. U nas każdy znajdzie coś dla siebie: od produktów dodających witalności i energii po środki oczyszczające organizm z toksyn, a wiadomo, że oczyszczony organizm lepiej wchłania składniki odżywcze, szybciej się regeneruje, wzmacnia się system odpornościowy i na dłużej zachowuje młodość. Dlatego ważne jest, aby wspomagać go codziennie. Akuna oferuje również wspaniałe naturalne kosmetyki, których sama używam od lat i nie zamieniłabym ich na żadne inne. Dzięki nim chirurg plastyczny jeszcze długo nie zobaczy mnie u siebie w gabinecie (śmiech).

 

Czy uważasz, że produkty Akuna pomogły Ci w walce z chorobą?
W 2015 roku, po badaniach kontrolnych, które regularnie co rok robiłam z własnej woli, okazało się, że mam zmiany na płucu i że sprawa jest naprawdę poważna. Różne myśli chodziły mi wtedy po głowie. Jako że jestem urodzoną wojowniczką i optymistką, to nie dopuszczałam do siebie tych najgorszych. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, jakie było kiedyś moje życie, że nigdy nie oszczędzałam mojego organizmu i często pracowałam ponad ludzkie możliwości, żeby zapewnić byt sobie i dziecku. Tak więc miałam świadomość, że finał mógł być trudny. Teraz wiem na pewno, że to między innymi produkty Akuna pomogły mojemu organizmowi tak szybko się zregenerować – dobrze go oczyściły i tym samym przygotowały na walkę z choróbskiem. Po wyzdrowieniu znaleźliśmy z mężem jeszcze jeden sposób, żeby chronić się przed chorobami naszych czasów. Tyle teraz promieniowania dookoła, każdy z nas używa telefonu, wszędzie są anteny i nadajniki, nawet naziemna telewizja cyfrowa emituje promieniowanie, co ma niestety duży wpływ na nasze zdrowie. Poczytaliśmy sobie na ten temat i od tej pory używamy hologramów, które przykleja się np. do telefonu. Mają za zadanie anulowanie promieniowania. Dodatkowo każde z nas zawsze ma przy sobie kartę kwantową firmy Nature’s Frequencies. Nie rozstajemy się z nimi i szczerze namawiam każdego, żeby zapoznał się z tematem. Dbanie o siebie to właśnie takie małe kroczki.

Irenko, działasz też od lat w prestiżowym Klubie Integracji Europejskiej – czym zajmuje się ten Klub?
Klub Integracji Europejskiej zrzesza przedstawicieli wszystkich zawodów, ludzi biznesu, najlepszych w swoim fachu. To wielki zaszczyt należeć do tego klubu i móc szerzyć ideę biznesu na emigracji. Motywujemy młodych ludzi do otwierania nowych biznesów, pokazujemy i uczymy ich, jak to zrobić na emigracji, żeby mogli spełniać marzenia i czerpać z życia pełnymi garściami. Daje mi to mnóstwo satysfakcji, jestem szczęśliwa, kiedy ktoś ma łatwiej, niż ja miałam kiedyś. Klub Integracji Europejskiej to moja ukochana perełka.

Z Barbarą Jończyk, prezesem Klubu Integracji Europejskiej

„Kobiecy Challenge – świat kobiecej mocy!” to kolejne Twoje ukochane miejsce?
Oj, tak. Prawdą jest, że my, kobiety, mamy w życiu trudniej – dużo zajęć, mnóstwo zobowiązań, mąż, dzieci, praca. Czasem brakuje siły, żeby się jeszcze uśmiechać, a to właśnie w uśmiechu jest cała tajemnica. Dlatego musimy umieć patrzeć w lusterko i kochać siebie, pomimo wszystkich tych trudności dookoła; kochać za wszystko, bo jesteśmy wspaniałe i piękne. Po to właśnie są te spotkania, żeby po pierwsze, pomóc dziewczynom w rozwoju osobistym (tym celu powołano grono ekspertów z różnych dziedzin, do którego również zostałam zaproszona przez organizatorów); a po drugie, wspierać je duchowo. Na tych spotkaniach jest tak dużo pozytywnej energii i radości, że wychodzimy z nich pozytywnie naładowane, szczęśliwe, z chęcią do życia i działania.

Fot. Andy Sikora

Irenko, kobiety kochają przebywać w Twoim towarzystwie, przy Tobie nie da się nie uśmiechać. Jesteś zapraszana na wiele kobiecych spotkań, można powiedzieć, że jesteś takim promyczkiem, zarażającym wszystkich pozytywną energią. Podaj nam, proszę, Twoją receptę na szczęście.
Ogromnie ważne jest zdrowie, trzeba o nie zadbać – im wcześniej, tym lepiej. Trzeba zdrowo jeść i dużo się ruszać, o tym wiedziały nawet nasze prababki i to prawda. No i trzeba się uśmiechać do siebie i do ludzi. Ważne jest, żeby w miarę naszych możliwości, poukładać sobie wszystko wokół siebie, nie gonić bez celu, zrobić sobie plan. Nasza wewnętrzna równowaga jest bardzo ważna, daje nam poczucie bezpieczeństwa i zadowolenia. A nawet jeśli przyjdzie taki dzień, że dopadnie nas leń i będziemy chciały sobie poleżeć na kanapie, to i na niej możemy przecież pokręcić nóżką, żeby nam się stawy nie zastały (śmiech). No i trzeba dbać o najbliższych nam ludzi, tych najukochańszych. Np. porozpieszczaj swojego męża jakimiś drobnostkami: może ubierz coś w jego ulubionym kolorze; może pokrop się jego ulubionym zapachem; może zapytaj go o radę, niech poczuje, że jest ważny; a może po prostu zrób kawę i usiądź obok. Dobro wraca. W życiu jest tak, że trzeba naprawiać nawet maleńkie uszkodzenia, bo jeśli je zostawimy, to jutro zepsuje się coś innego. Jeśli znów tego nie naprawimy  w kolejnym dniu znowu coś strzeli, aż w końcu to coś będzie już tak zepsute, że nada się tylko do wyrzucenia. Ale najważniejsze to patrzeć na siebie z miłością i mówić sobie, że jesteś piękna, wspaniała i wyjątkowa. Nawet jeśli dziś jeszcze w to nie wierzysz, to jutro na pewno się uśmiechniesz. Bo przecież mogło się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć. 

Irena Thomann
www.naturesfrequencies.com/martinvip
www.akuna-koeln.de

Share this...