Posłuchałam swojego wewnętrznego głosu – Aga Sova
Głęboko wierzę w to, że jeśli zaczniemy słuchać swojej intuicji i podążać swoją ścieżką, dotrzemy do skarbów, które drzemią w nas samych – Agnieszka Kowalczewska aka Aga Sova.
Rozmawiała: Ela Kazubska
Agnieszko, zamieniłaś pasję w pracę! Zdradź nam, jak to osiągnęłaś?
Zawsze interesował mnie rozwój duchowy. Myślę, że wyssałam to z mlekiem mamy (chociaż długo nie chciałam tego przyznać zarówno przed nią, jak i przed sobą). Pytania, skąd i po co jesteśmy, dokąd zmierzamy, pojawiły się, jak miałam zaledwie 10 lat, nurtowało mnie, dlaczego umieramy i co to jest śmierć. Kiedy nadszedł właściwy czas, gdy byłam już gotowa na odpowiedzi, zaczęłam szukać. To jest bilet w jedną stronę. Uczęszczałam na rozmaite kursy, warsztaty. Tak trafiłam na tygodniowy warsztat
malowania i tańca intuicyjnego. Tam zaczęła się przygoda z malowaniem. Poczułam, że to jest to. Poszłam za wołaniem serca, za intuicją (bo ta się nie myli). Posłuchałam głosu wewnętrznego, odeszłam z korporacji i skupiłam się na tym, co jest dla mnie ważne: na wychowaniu mojego synka i na malowaniu.
To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu.
Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z malarstwem? Czy od zawsze Cię ono interesowało?Muszę przyznać, że zawsze uwielbiałam być trochę w swoim świecie, zamykałam drzwi pokoju i dużo pisałam, czytałam, słuchając muzyki, ale nigdy nie malowałam. Z czasem było coraz mniej takich chwil dla siebie, aż w końcu w codziennej rutynie, pracy zapomniałam, że „zatracanie się w sobie” jest czymś pięknym. Obudziłam to w sobie ponownie cztery lata temu podczas warsztatów z malowania
i tańca intuicyjnego (Karolina Cegłowska i Marta Gierczyńska obudziły we mnie pasję, jestem im za to bardzo wdzięczna). To były piękne warsztaty w malowniczym miejscu na Mazurach, niesamowite
doświadczenie. Podążając za swoję intuicją, poczułam i zrozumiałam, czym jest ta pasja i co może mi dać. Obudziła we mnie miłość do kreowania i odwagę do podążania tą ścieżką. Ta ścieżka nie zawsze jest łatwa, bo prościej jest pędzić z wiatrem, ale te najpiękniejsze widoki widzimy, kiedy patrzymy pod wiatr.
Niedawno można było podziwiać Twoje obrazy w Yeha Noha Cafe. Gdzie teraz można obejrzeć/zakupić Twoje prace?
Tak, we wrześniu odbyła się moja wystawa „All done in love is done well”. Moje obrazy można zakupić,
Bycie artystką i bizneswoman to bardzo intrygujące połączenie. Jak radzisz sobie z organizacją, biorąc pod uwagę to, że jesteś mamą malutkiego Antosia?
Cały czas się uczę tej nowej sytuacji, która jest wyzwaniem, wyjściem ze strefy komfortu. Mam cudownego partnera, którego pomoc i wyrozumiałość są nieocenione. Wzajemnie się inspirujemy, wspieramy w swoich pomysłach, projektach. To bardzo ważne, żeby mieć osobę, która w nas wierzy.
Co do organizacji czasu, z tym bywa rożnie, dwulatek rządzi się swoimi prawami, a teraz on jest moim priorytetem.kontaktując się bezpośrednio ze mną.
Jakiej rady udzieliłabyś naszym czytelniczkom, które mają artystyczną duszę, ale decydują się na „korporacyjne” życie w obawie przed brakiem sukcesów?
Przeczytałam ostatnio piękny cytat „don’t die with music still in you”, to bardzo inspirujące słowa. Jeśli wszystko płynie z serca, to właściwi ludzie staną na naszej drodze i pomogą nam zrealizować nasze marzenia, bo „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”. Głęboko wierzę w to, że jeśli zaczniemy słuchać swojej intuicji i podążać swoja ścieżką, dotrzemy do skarbów, które drzemią w nas samych, otwarcie serca prowadzi do spełnienia. Każdy z nas ma w sobie potencjał, ma swój talent, dlatego trzeba dawać sobie szansę by je odkryć, a po drodze nauczyć się patrzeć na znaki, bo one są wszędzie. Rozumiem, że są sytuacje, kiedy nie można zostawić pracy od razu, ale małymi krokami można pracować nad spełnieniem swoich marzeń.
Malujesz także jedwabne szale, skąd ten pomysł i czy zamierzasz ozdabiać także inne części garderoby?
Uwielbiam szaliki, mam ich całą szafę, zawsze przywożę szale z wakacji. Nie wyobrażam sobie, żeby wyjść z domu bez szalika (niektóre kobiety nie wyobrażają sobie wyjścia bez makijażu, ja czuję się naga bez szalika), nawet latem je noszę, są częścią mnie. Jakiś czas temu ktoś zapytał mnie, czy szal, który miałam na szyi, sama malowałam i tak powstał pomysł. Kupiłam jedwab, farby i się zakochałam. Malowanie na jedwabiu jest zupełnie inne niż na płótnie, trzeba więcej precyzji i skupienia, ale jest tak samo wciągające. Jedwab jest cudownym materiałem do malowania.
Skąd się wzięła nazwa Aga Sova Art?
To mój pseudonim, nazywam się Agnieszka Kowalczewska. Sova przylgnęła do mnie już w podstawówce, może na początku liceum, wszystkie moje wiersze i opowiadania tak są podpisane. Podobnie jak sowa budzę się wieczorem, moja kreatywność rośnie nocą. A ponadto sowa to symbol mądrości.
www.AgaSovaArt.co.uk
@voice.of.my.soul.in.colours
Aga_Sova_Art