Wieczne wakacje – Magda Typel

 

Magda Typel prowadzi dwa pensjonaty. Niby nic nowego, z tym, że oba kurorty znajdują się na

jednej z wysp na Malediwach. Magda opowiada jak się tam znalazła i jak się jej żyje na jednej z najpiękniejszych wysp na świecie, co ją zachwyca a czego jej brakuje i czy decyzja o przeprowadzce była właściwa.

Rozmawiała Irmina Przybyłowska

 

Kiedy pierwszy raz odwiedziłaś Malediwy wiedziałaś, że chcesz tam zostać?

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Będąc na wakacjach często powtarzałam, że mogłabym tu już zostać na zawsze. Także, tak pół żartem, pół serio już wtedy wiedziałam, że na tym jednym wyjeździe ta przygoda się nie skończy.

 

Czym urzekły Cię Malediwy najbardziej?

Przede wszystkim mieszkańcy. To ciepło, które od nich bije. Są niesamowicie bezinteresownie pomocni. Zawsze uśmiechnięci, czyści i pachnący. Traktują Cię z szacunkiem. Ich stoicki spokój, wolno płynący na wyspach czas. Brak pośpiechu, tego pędu za pieniądzem. Oczywiście pięknie widoki, soczyście zielona roślinność, biały piaseczek, szumiący ocean. Świat podwodny, rafy koralowe zamieszkiwane przez tysiące kolorowych rybek. Możliwość spotkania żółwia, płaszczki czy delfinów w środowisku naturalnym. Można stanąć oko w oko w rekinami.

 

Gdzie mieszkałaś wcześniej i czym się zajmowałaś?

Ostatnim moim miejscem zamieszkania były Gliwice. Pracowałam w niemieckiej firmie, w dziale IT, jako Tester Oprogramowania komputerowego.

 

Czy trudno było dokonać wyboru o przeprowadzce?

Decyzja nie była trudna, ponieważ akurat rozpoczynałam nowy rozdział w swoim życiu, zamknięty związek, zmiana miejsca zamieszkania. Stwierdziłam, że takiej szansy się dwa razy nie dostaje i właściwie od początku, jak tylko dostałam propozycję pracy na Malediwach, wiedziałam, że z niej skorzystam. Podjęcie ostatecznej decyzji to była tylko formalność.

 

Mieszkasz na wyspie Nilandhoo, dlaczego akurat tutaj?

Często naszym życiem rządzą przypadki. Tak było i tym razem. Znalazłam się na tej wyspie zupełnie przypadkowo. Wcześniej mieszkałam i pracowałam na innej. Na Nilandhoo zostałam zaproszona przez znajomego, który pomógł mi w prywatnej sprawie. W ramach odwdzięczenia się, poprosił abym przypłynęła na Nilandhoo i doradziła mu, czy ta wyspa, która jest jego rodzinną wyspą, może zainteresować potencjalnych turystów, gdyż jego marzeniem było otworzyć tutaj Guest House. Zgodziłam się, przypłynęłam i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Wyspa dużo bardziej atrakcyjna niż ta, na której wówczas pracowałam. Mieszkańcy o wiele bardziej mili, otwarci. Rajskie widoki, cisza i spokój. Zaproponował abyśmy razem otworzyli tutaj Guest House. Zgodziłam się niemal natychmiast. Trzy miesiące później przeprowadziłam się na Nilandhoo i do teraz jest ono moim domem.

 

 

Jakie są najbardziej popularne dania na wyspie?

Kuchnia malediwska jest dość specyficzna. Nie ma nabiału, wędlin, znikoma ilość warzyw, sałatki czy zupy nie są w ogóle popularne. Kuchnia malediwska jest taką mieszanką kuchni azjatyckiej i indyjskiej, króluje w niej ryba, owoce morza jak langusty, ośmiornice. Jada się dużo ryżu, nuddli, które przypominają te z popularnych zupek chińskich, sos curry, tuńczyk z kokosem, limonką, a wszystko to jest piekielnie ostre.

 

Czy to prawda, że na wyspie nie ma i nie można spożywać alkoholu?

Tak, to prawda. Malediwy to kraj w 100% muzułmański, tak że nikt z lokalnych nie spożywa alkoholu. Turystyka na tubylczych wyspach jest od niedawna, ale i tak myślę, że w tej kwestii raczej nic się nie zmieni. Alkohol jest dostępny w tzw. Resortach, czyli na wyspach, na których nie mieszka lokalna ludność. Jest tylko jeden hotel i sami turyści. W takich resortach ceny pobytu są sporo wyższe niż na lokalnych wyspach.

 

Malediwy kojarzą się nam z rajem na ziemi. Jak się mieszka na co dzień w takim raju?

Im dłużej się mieszka, tym bardziej człowiek zapomina, gdzie jest. Dzisiaj, kiedy prowadzę swój własny pensjonat, mam dużo więcej obowiązków i coraz mniej czasu na korzystanie z walorów tego raju. Niemniej potrafię się zatrzymać, popatrzeć na ocean, na palmy i zachwycać się jaki świat jest piękny i jaką jestem szczęściarą, że dane mi było to miejsce nazywać swoim domem. Aczkolwiek nigdzie nie jest idealnie, nawet w takim raju zdarzają się sytuacje kryzysowe, niespodziewane i  nieprzyjemne.

 

 

Prowadzisz dwa pensjonaty. Czy tylko tym się zajmujesz?

Tak, prowadzę dwa pensjonaty na lokalnej wyspie F. Nilandhoo. Odpowiedzialna jestem za korespondencję z gośćmi, rezerwacje. Przekazuję wszystkie niezbędne informacje, rezerwuję miejsca na łodzi, przekazuję daty i godziny przylotów naszemu przedstawicielowi, który odbiera gości z lotniska i kieruje na odpowiednią łódź. Dochodzi również cała biurowa praca, rozliczanie podatków z lokalnym urzędem skarbowym, przesyłanie statystyk do ministerstwa turystyki. Organizuję również wycieczki dla gości na inne wyspy, zarówno bezludne jak i te resortowe z domkami na wodzie.  Snorkeling, nurkowanie głębinowe, w których często też sama biorę udział i wiele innych. Dodatkowo wykonuję też osobiście sesje zdjęciowe nowożeńcom. Tak, że moje życie kręci się wokół pensjonatu i moich gości.

 

W jakich miesiącach jest najwięcej turystów?

Najwięcej turystów odwiedza Malediwy w tzw. porze suchej czyli od listopada do marca. Najbardziej popularny jest styczeń i luty, czyli wtedy, kiedy w Polsce są ferie zimowe i większość ucieka do słonka.

 

 

Czy są jakieś rzeczy, których Ci brakuje na wyspie?

Jest wiele takich rzeczy. Tutaj wszystko jest tak bardzo inne, zaczynając od jedzenia a kończąc na kosmetykach, na przykład kremy do twarzy są tylko wybielające. Nie mam możliwości wyjść do fryzjera, bo nikt nie potrafi ścinać damskich włosów, o farbowaniu nie wspomnę. Brakuje mi nabiału: jogurtów, sera, warzyw: pomidorów, sałaty.

 

Jeśli mogłabyś coś przenieść z Polski to, co to by było?

Wiosnę. Kwitnące jabłonie i wiśnie, nowalijki, młode ziemniaki i koperek, czereśnie i truskawki. Kilka sklepów, w których mogłabym kupić nabiał, kosmetyki polskich marek oraz dekoracje wnętrz.

 

 

 

Share this...