Spełniam marzenia większych kobiet – Monika Andrzejewska
Moniko jesteś właścicielką marki Bigger Queen, powiedz nam trochę o początkach marki i skąd pomysł na nią?
Pomysł na powstanie marki Bigger Queen zrodził się poniekąd z przypadku… Od zawsze starałam się być zadbaną kobietą i pomimo rozmiaru zawsze starałam się dobierać fajne stylizacje, makijaż i fryzurę. Wiele osób, nawet tych szczupłych kobiet zazdrościło mi pewności siebie i tej bijącej energii. Wielokrotnie słyszałam komplementy pod swoim adresem, a o dziwo nigdy obraźliwych czy nieprzychylnych komentarzy pod swoim adresem.
Postanowiłam, że muszę dzielić się tym z innymi kobietami, zarażać ich tą energią i pokazywać im, że warto o siebie dbać, bo można czuć się dobrze ze sobą nawet nie nosząc rozmiaru S/M.
I tak w 2016 roku powstał blog, a w z sadzie strona na fb Plus Fajterka. Początkowo próbowałam rozwijać swoją pasję do mody, lifestyle i robiłam różnego rodzaju przebieranki, które zaczęło śledzić coraz więcej kobiet. Chałupniczymi metodami tzn. robiłam zdjęcia swoich stylizacji kiepskim telefonem 🙂
Nie lubiłam wtedy swojej pracy. Po wielu zawirowaniach życiowych, nieudanych biznesach, pracy w korporacji powoli schodziłam coraz niżej aż trafiłam do jednej z bardziej znanych sieci handlowych w PL. Pracę tam przypłaciłam prawie depresją i po 1,5 roku wylądowałam na urlopie, z którego już nigdy nie wróciłam.
Moje modne ubrania zawdzięczałam swojej kreatywności. Dlatego chętnie ubierałam się w second handach, a rzeczy kupione za grosze bardzo przerabiałam.
Od 17 roku życia korzystałam z usług krawcowej, z którą później zaczęłam swoją działalność. Pierwszą sukienkę uszyła mi na moją studniówkę. Następnie na witanie gości na moim weselu, wyszłam za mąż bardzo młodo, a nie chciałam wyglądać jak własna matka w tak ważnym dla mnie dniu. W końcu miałam ledwo 18 lat.
W trakcie pracy w supermarkecie nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że ktoś wydaje mi polecenia. Czułam, że to co robię kłóci się ze mną w środku.
Na blogu uzbierała się już jakaś społeczność, ludziom podobało się to co robię i kim jestem, ale wciąż brakowało współpracy. Żadna znana firma nie zaprosi do pracy dziewczynę znikąd. Nie byłam ani znana, ani rozpoznawalna, ani nie miałam mega zasięgów, a ja nie lubiłam się prosić. Wtedy było inaczej. 5 lat a różnica z perspektywy czasu ogromna w postrzeganiu świata body positive.
Nie posiadając oszczędności, a wręcz ogromny balast na plecach w postaci nieudanego biznesu sprzed kilku lat postanowiłam, że albo teraz albo nigdy. Na blogu zorganizowałam wyprzedaż moich ubrań i pamiętam to jak dzisiaj, za niecałe 500zł zakupiłam materiały, z których zaprojektowałam pierwsze, proste sukienki na lato. To był czerwiec 2017.
Na bieżąco znajdowały się osoby, które chciały kupować moje rzeczy, a mnie było stać żeby zamawiać nowe materiały i co chwilę wrzucać coś nowego do swojej oferty.
Robiliśmy coś czego w tamtym okresie nie robił nikt. Nikt oprócz krawcowych prowadzących zakłady krawieckie, z tą różnicą, że ja miałam swoją markę, ubrania były szyte na konkretne wymiary, dla konkretnych osób. Ubranie, które leżało na modelce było dopasowane do każdej klientki tak by leżało dobrze bez względu na jej figurę czy rozmiar. Ubrania, takie które sama chciałabym założyć, z dobrych materiałów, wygodne i nie na jeden raz.
Jesteś nie tylko twórczynią marki, ale też jej modelką. Jak się czujesz w tej roli?
Podobno jestem fotogeniczna, więc lubię się za kamerą czy aparatem. To znacznie ułatwia mi pracę.
Czuję się bardzo dobrze, chociaż cyfry nie kłamią i moja kariera modelki na własne potrzebny za jakiś czas się skończy, to bardzo lubię to robić. Gdyby nie ta praca nie poznałabym wielu wspaniałych ludzi. Nie miałabym takiej możliwości rozwoju. Powoli chcę dać szanse i sobie i innym młodym osobom. Czas zająć się firmą od strony marketingu, a modeling zostawić młodszym.
Czy planujesz pokazy mody swoich kolekcji?
Kiedyś obiecałam sobie, że Bigger Queen będzie bardzo znaną marką. Zdaję sobie sprawę, że nie tworzę rzeczy hot couture, nie wyznaczam trendów, nie jestem znana ani wielka, ale od samego początku dajemy dziewczynom coś czego nikt inny wcześniej. Poczucie wyjątkowości, swobody i tego, że mogą czuć się dopieszczone i że ktoś rozumie ich potrzeby.
Tak bardzo bym chciała móc wystąpić kiedyś w pokazie mody ze swoją marką.
Propozycje ubrań w rozmiarze plus size to w większości sukienki i to często jeden tylko fason. Ty poszłaś o kilka kroków dalej i w Twoich kolekcjach są nie tylko sukienki, ale też garnitury, dresy. Co jeszcze możemy zobaczyć?
Tak naprawdę w tym momencie szyjemy wszystko. No prawie 🙂 Sukienki, garnitury, komplety dresowe, komplety dziecięce, zestawy mam-córka, mama-syn. Czasami mamy zlecenia na rzeczy męskie. Ostatnio szyliśmy spodnie do sukienki klientki. Chciałabym być uniwersalną, ale zdaję sobie sprawę, że niestety nie jest to możliwe, dlatego ta rozpiętość usług, którą mamy uważam za i tak naprawdę dużą.
Co wśród Twoich klientek jest największym hitem?
Aktualnie Garnitur a’la Burberry i Jacket Dress zdecydowanie. Kobiety plus size uwielbiają eleganckie ubrania.
Czy zobaczymy w Twoim asortymencie suknie wieczorowe?
Cały czas szyjemy tego typu suknie, ale zdecydowanie raczej na zamówienie. Każda z nas jest inna i potrzebuje czegoś innego. Teraz oprócz trendów jest coś takiego jak indywidualny styl i ja uważam, że każda kobieta powinna mieć prawo wyboru. Bardzo często, a w zasadzie zawsze jest tak że w sukniach wieczorowych, zwłaszcza u kobiet plus size jest jakiś element, który nie gra i trzeba go zmieniać albo poprawiać, a my zawsze dajemy naszym klientkom prawo wyboru. Ta swoboda jest najlepszą rzeczą jaką mogą dostać, zaraz obok świadomości, że każdą sukienkę mogą mieć na swoje indywidualne wymiary.
Jakie masz plany na kolejne lata?
Planów jest dużo i zdecydowanie są ambitne. Chciałabym, aby BQ stała się rozpoznawalną marką na polskim rynku i do tego dążę każdego dnia. Kolejne salony, taka mała sieć, a czemu nie! Jak marzyć to na szeroką skalę, a potem te marzenia spełniać, krok po kroku.
Aktualnie w związku z bardzo dynamicznym rozwojem mojej firmy szukamy ludzi do pracy- krawcowych i szwaczek. Marzę o własnej dużej pracowni i zgranym zespole, z którym góry można przenosić i nic nie jest niemożliwe.
Zaczynaliśmy skromnie. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy kolejne zamówienie i nowości były uzależnione od poprzedniego. Jak zastanawiałam się jak to wszystko pogodzić. Dzisiaj już nie myślę o tym czy kupiłam dwa metry materiału za dużo i czy były to dobrze zainwestowane pieniądze, bo wiem że się zwrócą a ja mam głowę pełną pomysłów, które ciągle chcę realizować!
Monika Andrzejewska Bigger Queen
Instagram @biggerqueen_showroom