Jaka Ona jest – Anna Popek

Dziennikarka radiowa i prezenterka telewizyjna, autorka dwóch książek, aktorka serialowa, uczestniczka wielu programów rozrywkowych. Przedsiębiorcza kobieta z temperamentem, która uwielbia pracować. Mama Małgosi i Oliwii.

Rozmawiała: Małgorzata Jasińska

Zdjęcia: Tomasz Krupa

 

Pani Aniu, Pani książka „Piękna pięćdziesiątka” jest inspiracją dla wielu kobiet. Proszę mi powiedzieć, dlaczego pięćdziesiątka, czemu nie czterdziestka? Czy pięćdziesiątka to jakiś szczególny czas w Pani życiu?
Kiedy obchodziłam czterdziestkę, nie odczuwałam jeszcze tak bardzo upływu czasu. Zajęta byłam wychowywaniem dzieci, staraniami o pracę – bo wiadomo praca w TVP jest wymagająca. Poza tym czułam wówczas, że mimo trudności życie jest wciąż przede mną. Pięćdziesiąt to jednak pół wieku – wymaga już staranności w wykorzystaniu czasu i uważności w relacjach z ludźmi. Uświadamiamy sobie, że czas podobnie jak zdrowe życie to cenny dar.

Pani Aniu, nie mogę nie zapytać, skąd w Pani tyle radości i energii. Czy uważa się Pani za kobietę spełnioną i szczęśliwą? Co jest szczęściem dla Anny Popek?
Moim szczęściem jest być przydatną. Praca daje mi spełnienie, bo poznając ciekawe tematy, którymi zajmują się inni, mogę pokazywać je szerszej publiczności. Jest tyle ciekawych zagadnień – od zdrowia poprzez modę, styl, książki, ekonomię. Wiedza i edukacja pomagają nam lepiej iść przez życie, radzić sobie z przeciwnościami czy też po prostu demaskować oszustów. Dziennikarz tym się powinien zajmować – przybliżać świat, pokazywać różne zagadnienia, ale też inspirować do fajnego spędzania czasu. A optymizm mam chyba po moich kresowych przodkach ze Lwowa.

Nieraz podkreśla Pani, jak ważna jest dla Pani praca. Ale jak radzi sobie Pani z napiętym grafikiem i równoczesnym wychowaniem dwóch nastoletnich córek? Jakaś złota rada dla naszych czytelniczek, jak spełniać się zawodowo, ale być też dobrą i kochającą mamą?
Trzeba kochać i wymagać, nie mieć wyrzutów sumienia że się nie jest z dziećmi, ale też dobrze wykorzystywać spędzany z nimi czas. Nie marnować go na bezmyślne, tępe rozrywki. Ale też nie trzeba wymyślać nadzwyczajnych zajęć, tylko nadać zwyczajnym czynnościom, takim jak pranie, gotowanie, nauka itp., pozór zabawy. I koniecznie pokazywać dzieciom sztukę, kulturę, religię. Bez duchowości nie da się dobrze ukształtować człowieka.

Wiele kobiet śledzi Pani profile na FB i Instagramie. Mnóstwo Pani zdjęć to zdjęcia bez makijażu, niewiele kobiet może sobie na to pozwolić, a Pani na nich wygląda rewelacyjnie. Co według Pani jest wyznacznikiem piękna i kobiecości?
Dziękuję, to proste. Z wiekiem odkryłam, że im mniej robię, tym w sumie lepiej wyglądam. Przecież kobiecość to cecha wpisana w każdą z nas. Nie trzeba robić za wiele. Jednak staranność w ubiorze, schludność, zadbana, nawilżona cera, uczesane włosy to podstawowe sprawy. Oczywiście, że mężczyźni oglądają się za „zrobionymi” kobietami, gdzie oczy, usta, biust są wyeksponowane. Ale wiążą się z tymi, które po prostu szanują siebie, także swoje wnętrze. Nie wszystkie zalety trzeba eksponować naraz, nawet myślę, że nie jest to w dobrym tonie. Sztuka umiaru, subtelność – to stanowi o sile kobiecości.

Czy miewa Pani chwile słabości i zwątpienia? Dokąd wtedy Pani ucieka, aby się wyciszyć, nabrać dystansu, naładować baterie na nowo?
Najczęściej przyczyną tego są blokady, na które napotykam za sprawą… innych kobiet. Tak, tak – mitem jest to, że to mężczyźni nie pozwalają nam się rozwijać. Często to same panie, a właściwie zazdrosne baby, są utrapieniem innych kobiet. I choćby nie wiem jak wielki raban robiły feministki, to natura ludzka jest niezmienna. A dokąd wtedy uciekam? Coś się zawsze pojawia. Najczęściej są to jakieś ciekawe miejsca w Polsce, miejsca z historią i legendą. Kocham takie miejsca i uwielbiam spędzać czas, włócząc się po Polsce. I na złość zazdrośnicom z każdej z takich wypraw wracam odmłodzona i szczęśliwsza :).

 

Share this...