Relax, nothing is under control…

Nikt z nas nie przypuszczał, że świat się zmieni. Hasło „jakoś było, jakoś będzie” pomagało nam przemykać pomiędzy absurdami codzienności z oczami szeroko zamkniętymi na to, co niewygodne. A jednak zmiana przyszła, nie pytając o pozwolenie, i zastała każdego z nas w miejscu, w którym się jej nic a nic nie spodziewał…

Zmiana w swojej istocie nie jest ani dobra, ani zła. Jest naturalnym zdarzeniem, które nie powinno budzić lęku. Można oczywiście preferować pewną stałość, rutynę i powtarzalność oraz świadomie wybierać proste ścieżki. A właściwie można było do momentu, w którym okazało się, że nothing is under control. Wszyscy zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której nie można było powiedzieć: pandemia? ach nie, to nie dla mnie, nie lubię takich rzeczy, ja tu poczekam, bawcie się dobrze beze mnie. Straciliśmy wrażenie, że cokolwiek kontrolujemy. Okazało się również, że celowe omijanie wyzwań i zmian w życiu przynosiło tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa, a tak naprawdę oznaczało jego brak.

Pisałam już wiele razy, że jesteśmy w momencie transformacji. To mocny proces. Nieprzewidywalny, nieuchronny i nie dający się kontrolować. Jego fala przewróciła i mnie. Wpadłam do Oceanu Niespokojnego i płynę. A raczej uczę się pływać nową techniką: relax, nothing is… To w sumie proste, trzeba puścić potrzebę kontroli i zastąpić ją zaufaniem do życia. To też niełatwe (szczególnie dla tych z nas, które przyzwyczaiły się do kontrolowania sytuacji, kochają spokój, a poziom wrażliwości i współodczuwania mają umiejscowiony poza skalą) tak się wyluzować, kiedy nic już nie jest pewne. Świat nie poczekał, aż będziemy super gotowe i transformuje się w tempie rakiety kosmicznej, a strach rośnie w siłę. Co zatem robić, by odbudować (a czasem zbudować całkiem na nowo) poczucie bezpieczeństwa?

Kilka rzeczy możesz zrobić sama:
•• Łącz się z Pachamamą. Biegaj, spaceruj boso po trawie. Wyobrażaj sobie swoje stopy ukorzenione głęboko w ziemi. Tul się do drzew, zaprzyjaźnij się z tym, do którego „coś” Cię przyciąga.
•• Zasilaj czakrę podstawy (najogólniej mówiąc, siedzimy na niej). Wyobrażając sobie rubinowe światło, kieruj je do serca, stamtąd do nadnerczy (gruczoły umiejscowione nad nerkami, związane z odczuwaniem strachu, produkcją kortyzolu i adrenaliny, tak zwanych hormonów stresu), na koniec wpuść czerwone światło prosto do czakry podstawy. Powtarzaj w myślach: „jestem bezpieczna, jestem zaopiekowana”. Pierwszą czakrę wzmacniają również warzywa z korzeniem, takie jak pietruszka, marchew, burak oraz czerwone warzywa i owoce. Zajadaj je ze smakiem.
•• „Rozkminiaj” w ciszy i mądrości swojego wnętrza hasło tytułowe: relax, nothing is… Zauważaj, jak się z tym czujesz, zauważaj, co przychodzi, kiedy dopuszczasz do siebie brak kontroli. Spróbuj sobie wyobrazić, jak by to było, gdybyś faktycznie zrelaksowała się w tym niewiadomym.
•• Medytuj, medytuj, medytuj.
•• Oddychaj, oddychaj, oddychaj. Na początek na trzy: wdech – brzuch, piersi, gardło, wydech – gardło, piersi, brzuch.
•• Rozmawiaj z kochanymi kobietami, nie jesteśmy tu same.

Te proste działania pomogą zbudować mocny grunt pod Twoimi stopami i obudzić ufność, że wszystko dzieje się dla Ciebie, nie przeciwko Tobie. A kiedy już stanie się to Twoją prawdą, weźmiesz relaksującą kąpiel w Oceanie Spokojnym. ♥

Ann Linhart, założycielka Świątyni Kobiecości
SelfLove (annlinhart.com), przewodniczka
kobiet na drodze do pokochania siebie i budzenia
kobiecej mocy.

Zdjęcie Ani: Aleksandra Kościaniuk

 

 

Zdjęcie główne: Pexels.com/Ggui-basto

Share this...